Mówisz Samanto o wszechwiedzy. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem absolutnie wszechwiedząca jeśli chodzi o moją własną mękę. Nikt na świecie nie ma pojęcia jakie piekło przeszłam - mówię to ja, i może to samo powiedzieć każdy alkoholik, a już napewno ten, który był pijany bez przerwy przez prawie pół życia. Skoro ja mam świadomość, że nie byłabym w stanie nawet spróbować "zawalczyć" o trzeźwoś korzystając ze sposobów, jakie proponują "terapeuci", to mam też świadomośc, że wśród 7 mld ludzi na świecie nie mogę być jedyna. Zawsze, w każdym aspekcie życia różniłam się od otoczenia, co niejednokrotnie bardzo bolało. Całe życie, na wiele, czasem przyjemnych sposobów, walczę o to, by masa ludzi, którzy wpasowują się w stereotyp, dostrzegła, że wśród nich są też inni i też chcą być zauważeni. Wracając do picia - powtarzam i będę powtarzać do omdlenia: co to za terapia, która pozwala wracać do nałogu, "zapijać" wbrew sobie, wbrew latom niepicia, która całe życie każe być ostrożnym? |