Mam na imię Sylwia i mam narzeczonego alkoholika, który obecnie się leczy..nie pije od jakiegoś czasu. Mam jednak obawy co do tego czy nie zacznie pić. Brak zaufania co do tego zawsze będzie istniał. Kocham go, ale mam przeczucie, że znowu zacznie. Obecnie mieszkam z nim za granicą, teraz pojechał do Polski w ważnych sprawach, a ja mam przeczucie, że po prostu nawali...być może jestem przewrażliwiona. Pytanie tylko, co dalej czy kiedy tak się stanie to powinnam mu dawać kolejną szansę? Może ktoś pomyśli, że jestem naiwna, być może tak, ale serce nie sługa. Dodam, że miał już jedną szansę wytrwał w trzeźwości przez rok. Potem znowu wpadka i ciąg jakiego jeszcze nie widziałam 2 tygodniowy. Po raz kolejny zaczął się leczyć. Jeśli chodzi o wyzywanie czy coś nie robił tego. Zaczęłam sobie ostatnio zadawać pytanie czy to nie moja wina, że kiedy się leczy nagle pojawia się moment kryzysu? Jeśli chodzi o wyjścia ze mną w miejsca gdzie piją - nie wychodzimy razem. Zawsze jednak zaczyna kiedy jest sam i ma tak zwaną wolną rękę. Nie chce słuchać od ludzi krytyki czy bardziej politowania w tej sprawie. Chodzi mi o szczerą prawdę co do mojej wypowiedzi, za którą będę bardzo wdzięczna-pozdrawiam Sylwia. |