Współuzależnienie |
elektra pisze: aduta pisze: jak to sobie nie poradzisz?mazs juz polowe problemu z glowy,teraz najwazniejsza dla cie bie jest terapia aby wiedziec a raczej przypomniec sobie kim jestes i rozwod,nie ma nad czym deliberowac tylko wziasc sie w garsc. Rozwód!!! Wczoraj po kolejnej sylwestrowej kłótnii obiecał że się zaszyje. Czy mu wierzyć? Czy znowu mnie oszukuje dla zamydlenia oczu. Syn go bardzo kocha, bo jak jest treźwy to zupełnie iny czowiek. ja gdzieś w środku teżgo kocham i nienawidzę. Żal mi go, że unieszczęśliwia siebie i nas bliskich. Wydaje mi się że moze terapia mi pomoże zrozumieć jego problem i nauczy jak postępować . Elektra "(...)obiecał, że się zaszyje(...)" !!!!!!!!!!!BŁAGAM - to największa głupota (obok przysięgi w kościele) na jaką dają się nabrać osoby współuzależnione i uzależnione. Nie wiem jaki lekarz weźmie na siebie odpowiedzialność za życie alkoholika- bo ten może w każdej chwili ulec pokusie - i co - do piachu???, a z przysięgą jest podobnie, alkoholik może nie pić przez czas przysięgi, ale już następnego dnia gdy minie termin "wali" (bo inaczej nie da się tego nazwać)za czas obecny i STRACONY smutne ale prawdziwe (z przysięgą przerobione- niestety. Alkoholik w chwili gdy składa przysięgę (albo obiecuje,że ją złoży) albo chce się zaszyć - to szczerze w to wierzy- bo niestety żyje on w swoim zaczarowanym świecie TERAPIA TERAPIA TERAPIA to jedyne co może nam pomóc oczywiście w parze z chęcią wyjścia z nałogu i współuzależnienia; bo jakoś osobiście nie wierzę w cudowne "ozdrowienie" wbrew czyjejś woli. Elektra może warto spojrzeć na siebie i zadać sobie pytanie czego oczekujesz od życia, co Ci przeszkadza, co zmieniłabyś w swoim życiu - i MAŁYMI KROCZKAMI WPROWADZAĆ ZMIANY W ŻYCIE, bo niestety jeśli nic nie zrobisz ze swoją sytuacją to nie można tego inaczej nazwać jak RÓWNIA POCHYŁA. |