Toksycznie i niezdrowo
Jak miliony kobiet cierpisz na syndrom ofiary. Nigdy nie zrozumiem tej strasznej przypadłości, ale nauczyłam się przynajmniej, że jest to przypadłość na tle psychicznym, a nie oznaka słabości i debilizmu. Paplanie tutaj o tym, że powinnaś być silna, odejść, zapomnieć, pójść do psychologa itd. byłoby dopiero robieniem przeze mnie z Ciebie i z siebie idiotek, bo obie wiemy, że nie odejdziesz i nie zapomnisz. Chcesz pociechy? Rady? Mam Ci może napisać: porozmawiaj z nim, bla bla bla - nie, z ludzkim ścierwem się nie rozmawia, to ścierwo omija się szerokim łukiem, niestety w Twoim przypadku to odpada. Wiesz, że jest źle, wiesz, że zasługujesz na więcej i wiesz, że stałaś się więźniem własnych słabości. Nikt Ci nie pomoże. Wszystko zależy od Ciebie. Moja babcia odżyła dopiero po śmierci dziadka - despoty, moja znajoma męczy się ze swoim Mareczkiem ponad 10 lat i przez to ma życie zmarnowane do śmierci mimo, że nie skończyła jeszcze 33 lat. Albo coś Ci zaświta w głowie, doznasz olśnienia i uda Ci się to skończyć, albo będzie jak jest. Zaraz posypie się tu sto negatywnych komentarzy pod moim adresem... Co jednak wolicie, Komentatorzy - słodkie słówka, czy prawdę?


  PRZEJDŹ NA FORUM