problem związany z rodziną |
iska149 pisze: Cześć. Piszę,ponieważ mam dość poważny problem,od 10 lat zresztą. Postaram się to możliwie jak najkrócej opisać. Otóż zacznę od tego,że jestem w patologicznej rodzinie (o ile to rodziną można nazwać), ale tak naprawdę to ja nie mam rodziny,nie mam domu. Zaczęło się od tego,że moi rodzice się rozwiedli i od tamtej pory pomagali mi jedynie finansowo (i to też tylko ojciec). Założyli sobie nowe rodziny-mama ma faceta i syna 8-letniego, tata żonę i córkę-2 lata. Ja nigdy nie byłam lubiana przez faceta mamy,miał też problem z alkoholem i gdy wypił wódkę,rzucał się na mnie,a matka mnie osłaniała. Kila razy uderzył matkę,a ostatnim razem, gdy próbowałam ją ochronić,również mnie i wtedy wyprowadziłam się do ojca. A,jeszcze napomknę,że jak miałam 8 lat to tak wpływał na moją matkę,że oddali mnie do ojca,a potem prosiła bym wróciła i znowu zamieszkałam z nią. Od tamtej pory już jej nie uderzył (ale i tak była to jej wina-zdradziła go), ale wiecznie mówił mi,że nie zdam,że jestem kretynką,że nic nie umiem,jestem najgorsza itd.- a ja na przekór temu zdawałam z czerwonym paskiem całą podstawówkę i gimnazjum. Minęło już trochę czasu i teraz nie jest tak źle, jak kiedyś- nie podnosi na mnie ręki,ale od lat męczy mnie psychicznie. Po prostu wypomina mi różne błędy z okresu,kiedy byłam małym dzieckiem itd. Niestety były sytuacje,kiedy źle traktował mojego brata-swojego syna. Kiedy brat dostał uwagę, zaczął go popychać i krzyczał "wpierdolić ci?" albo "jak przyniesiesz jeszcze jakąś uwagę to cię zabiję". Nie mogłam tego słuchać z pokoju i po prostu nagle wparowałam do nich, żeby zabrać brata i powiedziałam "to jest mój brat". Na co facet matki "a mój syn" i śmiał się z tego,że go bronię,nazywał mnie "świętojebliwą" panienką. Po prostu dla niego to nic. Powiedziałam o tym matce,ale ona oznajmiła to samo, co przez lata mi mówiła "wyprowadzimy się". I nigdy tego nie zrobiła, a tyle razy było tak,że powinna była to zrobić. Niestety on ma destrukcyjny wpływ na mnie, zmienił moją mamę, stała się podatna na jego wpływy i myśli już tak samo jak on (bo i mówi). Właściwie moje życie w tym domu to zwykła egzystencja,nigdy nie siedziałam z nimi w pokoju,nie oglądałam telewizji od lat, w ogóle praktycznie się nie odzywam w domu,żyję w czterech ścianach i tak już 10 lat. Natomiast jeśli chodzi o tatę. Cóż, jego żona twierdziła przed ślubem, że "nic się nie zmieni", a dla mnie zmieniło się wszystko. moje kontakty z tatą ograniczyły się do minimum. Nie rozmawiamy praktycznie,nic o mnie nie wie,ale mogę liczyć na niego finansowo,czy jak mam problem z czymś. Odkąd ma żonę,dziecko to nigdzie nie wyszliśmy razem (kino np, jak kiedyś). Mało tego,z nimi także nie przebywam. On ma dom dwupiętrowy i mieszka z rodzicami (dziadkami moimi) i właśnie z nimi, na parterze spędzam czas, gdy przyjeżdżam. Do taty na górę wejdę na 10 minut i znikam,nie nocowałam tam od sierpnia,a kiedyś zdarzało się to często. Na dodatek tata ma pretensje do mnie,że nie bawię się z jego dzieckiem,że nie ma emocji między mną a siostrą. Przyznam się,że to moja wina,ale częściowo nie mam na to wpływu- dla mnie żona taty jest bardziej obca,niż facet mamy. Wynika to z tego,że ja mieszkałam zawsze z matką i wychowywałam się z bratem,przewijałam go,bawiłam się itd,dlatego jestem zżyta z bratem, nie z siostrą. Z taty żoną spędzałam jeszcze mniej czasu i właściwie jak tam przychodzę,to czuję się trochę jakbym rozmawiała z zaprzyjaźnioną nauczycielką,że uważam na słowa,nie mogę się do końca wyluzować. Przyznam szczerze,że nie ciągnie mnie do siostry. Na dzień dzisiejszy średnio lubię dzieci. I co jest moim problemem. Otóż,mam plan jak wyrwać się stąd. Mianowicie - studia w innym mieście. Boję się tylko,że finansowo nie wypali. Nie jestem w stanie mieszkać ani z tatą,ani mamą, bo gdyby nie było mojej babci, to nie miałabym do kogo gęby otworzyć,mieszkając u taty. A u matki z jej facetem dłużej nie wytrzymam. Może ktoś ma inny pomysł? Nie wiem,czy w ogóle coś da się z tym zrobić,bo od lat się z tym męczę i coraz częściej myślę o samobójstwie. Przepraszam,że takie długie. Mam nadzieję,ze znajdzie się dobra osóbka, która zechce to przeczytać i odpisać. Z góry dziękuję |