Jestem z chłopakiem już 4lata i 3 miechy prawie. Od poł roku mamy problemy, kłócimy sie o byle co, np. o włosy ze ja mam miec takie jak on chce a nie takie jak ja chce. Ja mam robic to co on chce byc na kazde zawołanie siedzieć w domu az on mnie gdzieś zabierze itd. Nie imprezujemy razem, życie stało sie monotonne ciagle w domu siedzimy oglądamy filmy albo idziemy do kina i nic więcej. Ostatnio sie jakoś staraliśmy rozwiązać nasze problemy zmienić coś i było fajnie ale ja czuje że to nie jest to, że we mnie uczucie przemija. Byliśmy razem na imprezie"cud"(1 raz chyab od 2lat) było spoko ale jego ciągłą spojrzenia na inne doprowadzała mnie do nerwicy. Oczywiście po imprezie miał pretensje do mnie że sie z nim nie bawiła itd. a bawiłam się. On wymaga ode mnie poświecenia a sam go nie daje. Okłamałam go wczoraj bo poszłam sama z kuzynka na imprezę mówiąc mu ze już śpię i bawiłam sie cudownie, czułam sie wolna nie na smyczy, byłam podrywana z umiarem przez innych facetów. Dziś mam wyrzuty że mu nie powiedziałam, ale wiem że jak mu powiem to będzie wielka kłótnia. Sama już nie wiem czy chce z nim być z jednej strony cos mnie przy nim trzyma a z drugiej chciałabym znowu się poczuć szczęśliwa i wolna. Pomóżcie dajcie jakaś rade bo ja już nie wyrabiam z tym wszystkim. |