Współuzależnienie
... Wyciagajac wnioski z wiekszosci postow...to moje zycie, moj bol, moja bezsilnosc, moje poczucie winy, moja porazka...nieznane osoby, w roznym wieku z roznych zakatkow, a wspolny scenariusz klamstw, manipulacji, obwiniania...po kilkudziesieciu latach destrukcyjnego malzenstwa, mowie DOSC...niedawno uslyszalam slowa od terapeltki, ktore wracja jak bumerang..." Nie Pani byla powodem, iz maz zaczal pic, nie Pani jest powodem, ze maz pije...i nie Pani bedzie powodem, ze przestanie"...zrobilam wszystko co zrobic powinnam...teraz czas na mnie, juz sie nie boje bycia sama...zostajac,bylabym osoba stojaca nad przepascia, dajaca krok do przodu z ktorego nie ma wyjscia, lub do tylu, ratujac resztki swojej godnodci i szacunku do siebie...wybrala walka zycia jak po przebytej nieuleczalnej chorobie...PRAGNE ZYC...


  PRZEJD NA FORUM