O co chodzi tym facetom? :) sąsiad
Zastanawiam się jak tu wszystko opisać aby post nie zamienił się w opowiadanie. Mam 28 lat i mieszkam obecnie na UK wraz z moim narzeczonym. Jesteśmy razem od 9 lat z jedna małą przerwą. Nie była ona spowodowana problemami w związku czy zdradą. Po prostu rozstaliśmy się w zgodzie na miesiąc, ale szybko doszliśmy do wniosku, ze jesteśmy połówkami jednego jabłka. Znamy się doskonale, rozumiemy bez słów, znamy swoje rodziny. Wcześniej w Polsce również mieszkaliśmy razem w domu moich rodziców. Bardzo się nawzajem szanujemy, patrząc po innych związkach mogę powiedzieć, że mam wręcz wspaniałego i opiekuńczego faceta, który stara się dla mnie każdego dnia. Czasem nawet zastanawiam się czy ja na Niego zasłużyłam…bo czasem potrafię być naprawdę wredna i niesympatyczna.  Pomimo tego, iż Mariusz poświęca mi naprawdę dużo uwagi, kupuje kwiaty, świece, dba o to żeby organizować dla nas smaczne, romantyczne kolację…czasami czuję się tym wszystkim znudzona. Wiem, wiem, długi związek, wkradła się rutyna, być może trzeba było wyjść za mąż kiedy 5 lat temu poprosił mnie pierwszy raz o rękę… Później pytał jeszcze 2 razy, ja zawsze się zgadzałam, jednak na myśl o ślubie (już, teraz!) nie wywołuje we mnie żadnych pozytywnych emocji…wydaje mi się, że po prostu tego nie potrzebuje… a może zwyczajnie do ślubu jeszcze nie dorosłam.
Jakieś pół roku temu do naszej kamienicy wprowadził się chłopak w wieku mojego Mariusza (rok młodszy ode mnie). Pochodzi z Litwy. Bardzo szybko się zaznajomił ze wszystkimi sąsiadami, a akurat tak trafiło, że na 9 mieszkań, 7 zajmują Polacy… Wcześniej również miał do czynienia z Polakami, dlatego rozumie nasz język bardzo dobrze, zna również angielski, ale z sąsiadami rozmawia po Litewsku, bo większość z nich zna rosyjski więc jakoś tam się dogadują… Ja natomiast ani Be ani Me po litewsku czy rosyjsku, dlatego zawsze siedziałam cicho albo wtrącałam swoje 3 grosze po angielsku lub polsku. Po pewnym czasie zauważyłam, że w mojej obecności i w towarzystwie innych zaczął rozmawiać po angielsku pomimo faktu, ze nikomu to nie jest na rękę… Ze swoimi słowami zaczął kierować się do mnie wyraźnie dając mi znak, że chciałby poznać mnie bliżej… Zdarzały się również sytuacje jak: byliśmy cała załogą (łącznie z 12 osób) na małej grillo-wycieczce, gdzie od samego początku pytał, czy wszystko ok, czy może dla mnie coś przygotować do jedzenia, czy mi nie zimno, kiedy siadłam sobie na trawie, kazał mi wstać i podłożył mi pod tyłek swoją bluzę, a do Mariusza powiedział, ze to Mariusz powinien o mnie dbać, żebym nie siadała na ziemi (w lato). Innym razem kiedy byliśmy ekipą na wieczornym spacerze zapytał, czy mógłby wpaść przy okazji na herbatę i ciastka i pogadać… Któregoś razu kiedy znów byliśmy w towarzystwie innych…rozmawiał z Nimi po rosyjsku… ja próbowałam się wsłuchać, czy może wyłapię jakieś podobne słowo jak w języku polskim, które pomoże mi złapać sens całego zdania czy wypowiedzi, ale niestety… Zaczął się wtedy dziwić, że tak kiepsko u mnie z rosyjskim…ja natomiast odparłam przy wszystkich na głos, że po prostu muszę spędzić z Nim więcej czasu, żeby osłuchać się z językiem… Nie było w tym żadnego podtekstu. Jemu natomiast, aż zaświeciły się oczy i od razu nie zważając na Mariusza odparł, że TAK powinniśmy spędzać razem czas, od razu kiedy, gdzie itd. Spojrzałam wtedy na Mariusza, a jego wzrok powiedział mi jednoznacznie „co do jasnej cholery”? Od razu podszedł do Niego i powiedział, że właśnie spędzamy razem czas i co najwyżej możemy go zaprosić na obiad, film itp. Wtedy on odparł, że spokojnie, nie miał nic złego na myśli, że żartuje sobie, że Mariusz to jego kumpel, a kumplom pod górkę się nie robi… I…od tamtego dnia nasz kontakt się urwał, ogranicza się jedynie do wymienienia powitań jak już się gdzieś spotkamy… Dodam, że mieszkamy w jednej klatce, a bywa, że nie widuje Go przez miesiąc, pomimo, że wiem, ze nigdzie nie wyjechał… Dodam również, że na walentynki dostałam od Niego kwiaty (Mariusz nadal myśli, że były od nieznajomego), na dzień kobiet również dostałam metrową różę… Kiedy spotykam Go będąc z Mariuszem wymieniamy tylko czesc czesc, ostatnio jednak rozmawialiśmy chwilę na klatce, a kiedy się rozchodziliśmy powiedział, że było mnie naprawdę bardzo miło zobaczyć i, że myślał, że już nigdy nie zamienimy nawet zdania i, że myślał, że ja się na niego gniewam… Powiedział również coś dziwnego, a mianowicie, że gdyby cokolwiek się działo mam śmiało przychodzić do Niego, nie bać się, nie zastanawiać i że mam pamiętać, że cokolwiek by się nie działo zawszę mogę na niego liczyć bo wie, że jestem wartościową osobą… Uśmiechnęłam się tylko, bo szczerze mówiąc zdziwiły mnie jego słowa i nie wiedziałam, jak mam je odebrać. Kilka dni później znów na siebie wpadliśmy, co nie zdarza się często, tym razem jednak postanowiłam zapytać czy o coś konkretnego mu chodziło…On jednak odparł, że nie chce nic mówić, że może przyjdzie taki dzień to zobaczę o co chodziło, wyraźnie czuł zakłopotanie i chyba smutek…Jeszcze tego samego dnia usunął konto na fb (gdzie wcześniej polubił chyba ze 100 moich zdjęć) i wyjechał na tydzień do brata, jakieś 600km dalej. Tego, że wrócił dowiedziałam się od sąsiadów… Po jakimś miesiącu postanowiłam zapytać czy może ma ochotę wpaść do nas na ciasto i obejrzeć jakich film, niestety tylko zimno podziękował, później zapraszałam Go chyba jeszcze 2 lub 3 razy, za każdym razem odmawiał…Na chwilę obecną nasza znajomość wygląda tak, że jak upiekę ciasto to wrzucam kilka kawałków na talerzyk i niosę mojemu ulubionemu sąsiadowi aby chociaż sprawdzić czy się czasem nie wyprowadził…  Od sąsiada z klatki obok wiem, że wypytał Go o mnie bardzo dokładnie… i nadal zdarza się, że podpytuje o mnie sąsiadów. Ostatnio znalazłam na wycieraczce miniaturkę storczyka, rzuciłam się na szyję Mariuszowi w podziękowaniu, jednak on wyglądał na jeszcze bardziej zdziwionego niż ja… Nie wiem co o tym wszystkim myśleć…Wiem, że nie szukam żadnych nowych wrażeń, kocham mojego Mariusza, jestem mu wierna i myślę, że jeśli zdrowie nam pozwoli to jeszcze długie lata spędzimy razem. Chciałabym jednak abyście doradzili mi, czy powinnam wyjaśnić sprawę z sąsiadem? Obawiam się tylko tego, że On mnie lubi, może nawet coś więcej i męczy się wiedząc, że jestem z Mariuszem, albo bezsensownie czeka, aż coś się miedzy nami zepsuje, a może po prostu jest miłym, fajnym i troskliwym facetem jak Mariusz i w jego zachowaniu nie powinnam doszukiwać się żadnych innych intencji jak tylko chęć zyskania przyjaciół…Z niecierpliwością czekam na opinię… Pozdrawiam 


  PRZEJDŹ NA FORUM