nie wiem co zrobić (mam mętlik w głowie)
Prośba o radę
Pisałam o tym w prasie, mówię o tym gdzie się da, na łamach tego forum przypomniałam tę oczywistość kilkadziesiąt razy. Widocznie za mało. Ty i Twój mąż jesteście ofiarami schematu, który miliony ludzi powtarzają przez potworną niewiedzę. Zakochałaś się, on też. Zakochanie to chemiczny stan, coś w rodzaju choroby, niemożliwa do ogarnięcia chęć do prokreacji i zjedzenia z namiętności drugiej osoby. Pomyśleliście, że to miłośc, dlatego wzięliście ślub. Chemia po klku latach wyczerpała się, to oczywiste. Została pozbawiona chorobliwej namiętności rzeczywistość. Niestety okazało się, że jako szarzy ludzie, nawet sie nie lubicie, o miłośći rodzinnej nie wspomnę. Nie zaprzyjaźniliście się w okresie szaleństwa feromonów, jesteście sobie obcy. TO WINA FAKTU, ŻE JESTEŚCIE LUDŹMI, KTÓRYM NIKT NIE POWIEDZIAŁ JAK WYGLĄDA HISTORIA PROKREACJI HOMO SAPIENS. Nie obwiniajcie się więc wzajemnie i nie szukajcie na siłę czegoś, co Was spoi, bo nic Was nie spoi. Teraz jest czas na prawdziwą mądrość, przyjaźń, zrozumienie, szacunek czyli - rozstanie w zgodzie. Macie szanse ułożyć sobie życie z kimś, w kim znów się zakochacie, a mając bagaż doświadczeń będziecie wiedzieć, by następnym razem uważać ze ślubami, zachodzeniem w ciążę i innymi rzeczami, z których nie każdy umie się wykręcić.


  PRZEJDŹ NA FORUM