Jestem grafomanką, więc chętnie walnęłabym Ci tu tyradę jak to Cię rozumiem, jak dobrze rozumiem też Twojego męża, bo tak się składa, że byłam po obu stronach - najpierw Jego, potem Twojej. Jednak napiszę inaczej - zabierze męża do doktora Michała Połykowskiego. Smędzenie, czułe porady, utulanie Cię w żalu i ryczenie w kiblu nic nie dadzą - to strata czasu i nerwów. Twój mąż musi przestać mieć ochotę na swoje piwka - jest alkoholikiem, ale ma za dużo do stracenia, by dalej pić. Ponieważ źle mu z nałogiem, bardzo Cię kocha i chce pomóc i sobie i Tobie - pójdź z nim do faceta, którego nazwisko podałam. Wyleczył mnie z nałogu, którego wizytówką był dziesięcioletni ciąg alkoholowy. Potem wyleczył mojego faceta, z którym byłam przez pierwsze półtora roku związku na tym etapie, na którym jesteś ze swoim mężem. Wyleczył też wiele innych osób, więc wiem, że jest skuteczny i ratuje życia. Powodzenia. |