On czy On?
Hej, nie wiem czy to forum dla ludzi z mojej kategorii wiekowej, ale zaryzykuję...Mam prawie 24.lata i za sobą wieloletni, poważny, ale i nieudany związek(na moją niekorzyść) i jakieś tam krótkie nic nie znaczące znajomości...ale mniejsza o to. Obecnie spotykam się z rok starszym ode mnie facetem, jesteśmy razem, on ma taką pracę, że co jakiś czas musi wyjechać i właśnie praktycznie na początku naszej znajomości podczas jego pierwszego wyjazdu (dwutygodniowego) poznałam syna kobiety, z którą akurat pracowałam. Ten z kolei, doświadczony, starszy ode mnie o całe 7.lat, ale mieszkający w innym mieście. Z początku bardzo mnie zauroczył, zerwałam wówczas z obecnym chłopakiem(będę go nazywać (ON1), gdyż chciałam być wobec niego fair, nie powiedziałam jednak mu jaki był powód mojej decyzji...nie chciałam go ranić... Po pewnym czasie okazało się, że nic nie będzie ze znajomości z synem kobiety z którą pracowałam (ON2). Poróżniła nas błahostka. Minęło trochę czasu i wróciłam do ON1 i od tamtej pory wszystko układało się b.dobrze, jednak zawsze czułam, że czegoś mi brakuje, ale nie umiałam sprecyzować czego. Po miesiącu, czy dwóch odezwał się znowu ON2, przez przypadek mój obecny facet dowiedział się o nim, ale zrozumiał wszystko i wszystko jakoś dalej się toczyło, jednak ciągle ON2 wydzwaniał i pisał do mnie smsy, co jakiś czas także spotykaliśmy się po koleżeńsku, a jak wydawało mu się, że jednak chce ode mnie czegoś więcej i mącił mi w głowie, to po jakimś czasie jednak uznawał, że się boi zaufać, że dzieli nas pewna odległość, że będzie tak trudno itp, itd... Jednak ciągle twierdził, że to nie chodzi o kogoś trzeciego, tylko, że on zraniony parę razy przez kobiety nie potrafi zaufać, ma mnóstwo obaw i nie jest jeszcze gotowy do rozpoczęcia czegoś nowego. Od paru tygodni znowu "zawraca mi głowę", tym razem widzę i czuję, że jest zainteresowany bardziej niż kiedykolwiek, ma i w sumie zawsze miał poważne plany, już dawniej wspominał, że jak mamy być razem to po jakimś czasie będę mogła z nim zamieszkać, że w jego mieście znajdę lepszą pracę itp. Muszę jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi mu o sex, nigdy tego nie robiliśmy, on sam powtarza wielokrotnie, że nie interesują go przygody na jedną noc, że brzydzi się tym i że jedynie jak kocha to w grę wchodzi sex. Wierzę mu, jednak nie wiem co mam robić. Jestem między młotem, a kowadłem...Z jednej strony ON1 - spokojny, cierpliwy, na miejscu, na którym zawsze mogę polegać, przy którym obce mi są jakieś zawirowania, który daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale jednak to ktoś, przy kim odczuwam, że to jeszcze nie to, że czegoś mi brak, czuję niedosyt mimo iż mamy nawet niezwykle udane życie erotyczne.
Po drugiej stronie jest ON2 - starszy, doświadczony, z innego miasta, bardziej obeznany, dobrze zbudowany i do którego mnie ciągle coś ciągnie, każdy jego sms, czy telefon do mnie wywołuje u mnie brak spokoju...uczucie, że pozostając u boku ON1 tracę coś bardzo ważnego. Te uczucie towarzyszy mi od chwili, w której poznałam ON2...Mam już swoje lata i tak bardzo chciałabym już odnaleźć swoje szczęście i poczuć, że to w końcu TO czego szukałam i że to TA osoba, przy której chcę spędzić życie, chce czuć tę pewność i nie mieć już żadnych wątpliwości, marzę o dzieciach, o zaręczynach, wyobrażam sobie siebie w białej sukni u boku...właśnie jego - ON2...Mam w głowie mętlik jak nigdy dotąd w moim życiu, nie wiem czy pozostać przy tym co już mi znane i bezpieczne, ale zarazem z uczuciem, że nie spróbowałam tego, czego pragnęłam i czego będę mogła żałować do końca życia, czy zaryzykować i postawić wszystko na ON2? Ale jeśli wtedy także będę żałować, bo on np. okaże się draniem? A może dać sobie spokój i z jednym i z drugim? Ale to byłby chyba zbyt wielki ból, nie umiałabym tego zrobić...smutny Coś mnie ciągle ciągnie w stronę ON2, ale jednocześnie boję się tego uczucia, boję się, że będę cierpieć, że on taki doświadczony, że może coś ukrywać...już raz cierpiałam bardzo mocno. Proszę Was o jakieś obiektywne ale i od serducha porady. Pozdrawiam oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM