co robić?
Sytuacja trochę się zmieniła. nie pisałam długo tutaj nic.
Zaczepiłam go po jego zajęciach w drugim semestrze. Był zaskoczony, nie spodziewał się mnie. Niedawno na uczelni mieliśmy duże sympozjum Pochwaliłam jego wsytąpienie. Było mu głupio, bo stwierdził ze sympozjum to nie jego zasługa. Zaproponował mi uczestniczenie w kole. Podniósł głos, nie mógł zrozumieć, że na razie tego nie chcę i że takie zapisanie do jego koła w tym momencie nie miało zbytnio sensu. Prawie się rozpłakał (na serio bardzo emocjonalnie reaguje i nie raz to pokazywał). Zawołał studentkę, która miała z nim zajęcia. Akurat była przewodniczącą koła. Objał mnie mocno, zanim objął przejechał ręka przez moje plecy, jakby masował, odruchowo uciekłam a później wtuliłam w jego rekę, czyli odchyliłam do tyłu i tak przez pare minut (rękę miał na mojej tali). Próbowałamgo odepchnąć- chwyciłam go za rękę na moich plecach, ale nie udało mi się jej oderwać i jeszcze ją poprawił. Polecał mnie i przedstawił.
Przy mnie wszystko mu się myli, myli, godziny, dni tygodnie, zajęcia, ale pamieta jak się nazywam, nie myśli o innych uczniach każąc im czekać aż ze mną porozmawia, spóźniając się na zajęcia mocno..
Jednocześnie od jakiegoś czasu zaczęły krążyć wokół niego plotki m.in. o tym co robi po zajęciach na uczelni, w kim z mojego roku się ***. Część plotek sam rozgłosił. Okazało się to nieprawdą. Wiem to od koleżanki z roku, która się z nim przyjaźni. Nie wiem czemu wymylił to wszystko,. był co prawda wypytywany o różne rzeczy przez studentki. Nie rozumiem jednak tego. Ufam tej koleżance, mamy też wspólnych znajomych i wiem, że jest godna zaufania. Jednak dowiedział się o tym za późno - po sesji letniej.
Zanim się dowiedziałam... uważałam, że nie powinnam z nim rozmawiać, o tym co robi poza uczelnia, że to nie moja sprawa. Wolałam trzymać się z daleka.
Pewnego dnia podszedł do mnie, przywitałam się, ale oprócz tego nic nie mówiłam. On za to móił dużo. Powiedział, że musi iść na zajęcia. Odpowiedział jedynie (a właściwie odburknęłam), że może później i tak się ucieszył Co było dla mnie dziwne-staliśmy mimo to po tym z 2-3 minuty zanim poszedł na zajęcia. Było mi przykro, ale kontynuowałam to. Nie wiedziałam zresztą jak rozumieć tę sytuację. nie pociągnęłam tego tematu do dnia dzisiejszego. On też pewnie stwierdził, że sie ni będzie narzucać
Gdy ostatni raz przed wakacjami się widzieliśmy, wszedł na mnie (przytulił się do moich pleców) i bez słowa poszedł dalej. Nie było żadnego "dzień dobry", żadnego "przepraszam", zupełnie nic.


  PRZEJDŹ NA FORUM