Po 2 latach związku przestał mnie kochać.
Chodzimy ze sobą 2 lata. Na początku myśleliśmy, że to miłość na wieki. Nie widzieliśmy świata poza sobą. Zrobilibyśmy wszystko żeby spotkać się choć na chwilę. Jest to mój pierwszy chłopak, pierwsza miłość. Strasznie się do siebie przywiązaliśmy. Niedawno zaczęliśmy miewać problemy. Ciągłe kłótnie o byle co. Nie chciał już ze mną spędzać czasu. A jak już byliśmy razem to siedzieliśmy w kompletnej ciszy bo nie mieliśmy o czym rozmawiać. Z dnia na dzień odpycha mnie coraz bardziej. Próbowałam z nim porozmawiać, ale za każdym razem jak tylko zaczynam temat on od razu się denerwuje. Do wczoraj myślałam, że to minie. Że przechodzi teraz trudny okres bo ma dużo problemów na głowie i że się na mnie wyżywa. Wczoraj przeprowadziliśmy w końcu poważną rozmowę. Powiedział mi, że już mnie nie kocha tylko jest ze mną z przywiązania. I że nigdy nie będziemy już szczęśliwi. No nie powiem ostatnie kilka miesiecy było okropne. Ja robiłam ciągłe awantury on cały czas mnie olewał. Nie wiem jak można przestać od tak kogoś kochać po dwóch latach. Powiedziałam mu że nie chce go stracić i że możemy spróbować jeszcze raz. Żebyśmy oboje się starali nie kłócić i mówić sobie o wszystkim. Doradźcie mi co mam zrobić? Jest możliwość żebym rozkochała go w sobie na nowo? Myślicie, że jest jakaś szansa że się nam jeszcze uda?


  PRZEJDŹ NA FORUM