Po 2 latach związku przestał mnie kochać.
Kochać kogoś z reguły nie przestaje się nigdy. Ale po dwóch latach niemal oczywiste jest, że PRZESTAJE SIĘ BYĆ ZAKOCHANYM. Piszę "niemal oczywiste", bo niektórzy przestają czuć chemiczne zakochanie po roku, inni po 5 latach, ale WSZYSCY PRZESATAJĄ BYĆ ZAKOCHANI W SWOICH PARTNERACH!. Piszę to na tym forum może pięćdziesiąty raz - nie przesadzam. Ale napiszę znów: stan zakochania to stan chorobowy, stan zaślepienia porównywalny z chorobą psychiczną, naćpaniem, utrata zmysłów. To wtedy ludzie nie widzą świata poza sobą, mają motyle w brzuchu, chca w kółko prokreować i nie widzą wad partnera. Ten stan nie trwa wiecznie. Kiedy opada, ludzie zaczynaja widzieć partnera takiego, jakim jest on naprawdę - z wadami, niedoskonałego, czasem nie dającego się polubić. Niestety są na tyle głupi, że w czasie trwania chemii pobierają się, płodza dzieci i nagle jest tragedia, bo jak czar pryska to uświadamiają sobie, że nie tylko nie lubią tej drugiej osoby, ale jej nie zonszą wręcz. Uświadom sobie, że wam chemia opadła i teraz to od Waszego zdrowego rozsądku zależy, co dalej z tym zrobicie. Czy sie lubicie, czy zdążyliście się zaprzyjaźnić? Czy możecie żyć ze sobą jak troszcząca się o siebie rodzina? Przepraszam, aie wiem, że nie. Czemu? Sama napisałaś, że to Twój pierwszy chłopak - to trochę za wcześnie na okrzepłą stabilizację, ona przyjdzie poźniej. Na dziś wiedz tylko jedno: wyczerpał się chorobowy stan zakochania, który natura wymyśliła po to, by dwoje ludzi chciało uprawiać sex, czyli rozmnażać się. Teraz każde z Was pójdzie w inną stronę i przeżyje chemiczne zakochanie na nowo. Jak ludzie pierwotni, którzy działali zgodnie z naturą. Tylko, że oni z każdego związku wynosili potomstwo. Wy nie musicie.


  PRZEJDŹ NA FORUM