Refleksje i wnioski - o życiu
Moje personalia sobie odpuszczę, chociaż część anonimowości chciałbym zachować. Nie wiem, co mnie skłoniło, aby wylewać swoje żale w internecie, lecz skoro już tu jestem to coś napiszę.

Mam siedemnaście lat. w przyszłym roku osiemnaście. Nie mam amputowanych kończyn, połamanego kręgosłupa, czy stwardnienia rozsianego. Mam normalną rodzinę, a mój dom nie padł ofiarą jakiegoś huraganu, wiem więc, że są gorsze sytuacje.

W szkole radzę sobie bardzo dobrze. Moja średnia zatrzymuje się mniej więcej na poziomie 4,5. Nigdy nie miałem problemów z ocenami. Dobrze sobie radzę ze wszystkimi przedmiotami językowymi i niektórymi informatycznymi - kierunek informatyczny. Mam dość rozległe zainteresowania, począwszy od ekonomii, języków obcych poprzez dziennikarstwo czy muzykę, aż po sport lub politykę. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jestem typem imprezowicza. To nie jest tak, że stronię od imprez, spotkań czy alkoholu. Absolutnie znam umiar we wszelkich kwestiach. Chętnie bym regularniej na takowe uczęszczał. Gdybym miał z kim.

Tak naprawdę, to niedawno zorientowałem się, że jestem towarzyskim zerem. Nie mam przyjaciół, mam jedynie paru znajomych, z którymi się spotykam, ale tylko jeśli sobie o mnie przypomną i będą gdzieś w okolicy. Jednak ani oni nie traktują mnie w kategorii przyjaciela, ani nie uważam, że nasza znajomość mogłaby "rozkwitnąć" i stalibyśmy się przyjaciółmi. Często gram w piłkę, gram nawet w lidze amatorskiej z paroma innymi znajomymi, jednak nie jestem jakimś znakomitym piłkarzem, więc nie znaczę specjalnie dużo, a jeśli są jakieś imprezy z okazji zakończenia sezonu czy rundy, to raczej nie jestem specjalnie mile widzianym gościem. Z praktycznie nikim z drużyny nie utrzymuję bliższego kontaktu.

W zasadzie w przeciągu całego mojego życia nie miałem dziewczyny, bo ciężko liczyć epizody na początku gimnazjum jako bycie w związku. Raczej jestem omijany szerokim łukiem przez przedstawicielki płci pięknej, lecz żadnym potworem nie jestem. Mam jedynie kontakt za koleżanką, z którą chodziłem do szkoły podstawowej. Symptomatyczne, prawda? Niedługo zacznie się okres, kiedy wszyscy koledzy będą mieli imprezy osiemnastkowe. Ciekawe, czy na jakąkolwiek dostanę zaproszenie? Wątpliwe. Sam nie zamierzam wyprawiać, bo i kogo miałbym zaprosić. Zrobię dla rodziny.

Cała rodzina mówi mi, że jestem inteligentny. Słyszałem to też od jakichś znajomych, czy jednej koleżanki. Mam sporą wiedzę, lubię czytać. Moje życie to komputer, książki, szkoła, orlik. I tak w kółko. Nie mam z kim się napić, a nawet gdzie spędzić sylwestra. Jestem pomijany, nie znaczę nic dla rówieśników. Nie jestem żadnym chłoptasiem, który chce spędzać życie na matematyce i przed komputerem. Jestem normalnym gościem - przynajmniej tak mi się wydaje. I się zastanawiam, ile w tym mojej winy? Zapewne będę samotny przez długie lata, bo i kto chciałby kontaktować się z kimś, kto wylewa żale w internecie? Jestem smutny i nie spodziewam się, aby to się zmieniło. A w metryce przybywa...

Gratuluję, jeśli dotrwałeś/aś do końca. Fajnie byłoby, gdyby ktoś odpisał. Pozdrawiam.



  PRZEJDŹ NA FORUM