Kazdy facet musi byc swinia? ;(
Pomocy !
Nie wiem od czego zaczac,moze najlepiej od poczatku?
Skonczylam w tym roku 13 lat, a sami wiecie, ze w tym wieku zaczynaja sie "kryzysy milosne".
(Nie mowcie tylko, ze jestem mloda itp)

Wiec poczatek zaczal sie od mojego kolegi... (Wsztstko sie od niego zaczyna aniołek )
Dzieki niemu poznalam 17 letniego Piotrka. Ze dwa razy wyszlismy gdzies we troje.
Po drugim spotkaniu napisal do mnie na Facebook'u. No coz, pisalismy tylko jak zwykli koledzy.
Do tego w miedzy czasie ten kolega, dzieki ktoremu sie poznalismy (Kuba) zranil mnie troche (teraz mam go w dupie) . Piotrek poprzez pisanie ze mna pomagal mi wyjsc z sytuacji. Potem zaczal po mnie przychodzic i razem spacerowalismy. Po pewnym czasie skonczyl sie temat Kuby (bo wczesniej zazwyczaj tylko o nim rozmawialismy).

No i doszlo do tego, ze z Piotrkiem pisalismy ze sb non stop i spotykalismy sie w wolnych chwilach. I zaczelo sie przytulanie... Jak pierwszy raz zlapal mnie za reke to bylam w siodmym niebie...
Za kazdym spotkaniem bylo coraz bardziej romantycznie.
Wtedy bylam blisko z moim przyjacielem Bartkiem. Ten od poczatku byl przeciwny mojemu zwiazkowi z Piotrkiem. Pewnego razu powiedzial mi, ze on mnie tylko wykorzystuje, bo chce miec dziewczyne. Okropnie na mnie napieral. Gdy powiedzialam to wszystko Piotrkowi nie chcial sie przyznac, jednak powiedzial ze na poczatku to byl jego cel, ale sie we mnie naprawde zakochal.
Nie zwracalam juz potem uwagi na Bartka, a nasze relacje sie kompletnie zniszczyly.
W tamtym momencie nie obchodzila mnie strata przyjaciela jak mialam takiego kochanego chlopaka.
Raz napisalam Piotrkowi, ze jeszcze zaden chlopak nigdy mnie nie pocalowal. Kilka dni pozniej sam to zrobil. A bylo tak romantycznie... Po 21.00, ciemno na dworze a my siedzimy na klatce w moim bloku i sie calujemy. Sytuacja powtorzyla sie w srode tydzien temu tylko w innym miejscu. bardzo szczęśliwy
Ja-mloda i glupia, bylam tak zachwycona, ze sobie nie wyobrazacie. Kochalam go - i kocham najmocniej.
W czym jest wiec problem ?
W piatek byly urodziny mojej najlepszej przyjaciolki. Bylo super, gdy wyszlismy wszyscy na dwor to oczywiscie gi spotkalismy. Wszystko fajnie, wrocilismy spowrotem do mieszkania Anki i zaczal mnie niby zartobliwie obrazac. Zostalismy we czworo - jeszcze z jednym kolega, ktorego poszlismy odprowadzic na autobus. Piotrek wypalil z tekstem "Ide odprowadze Rudego u Anke, bo ONI sa FAJNI.Ledwo wytrzymywalam to wszystko. Rudy pojechal a ja poszlam w swoja strone sama i sie rozplakalam. Kompletnie nie wiedzialam o co mu chodzi. Nie odezwal sie przez caly weekand. Gdy juz zaczelismy pisac to powiedzial ze nigdy mnie nie kochal (przeciez do cholery powiedzial mi to prosto w oczy!). Wyszlo na to ze z nami koniec. Gdy wyszlam ze szkoly zaczelam plakac przy kolezankach dwoch. W domu jeszcze gorzej.
Gdy spotkalam sie z moja przyjaciolka, to spotkalysmy go na osiedlu. Zignorowal mnie. Zaczelam ryczec w ramionach Anki, a ten przeszedl obojetnie kolo nas.
Wrocilam do domu, mama juz byla, ale i tak sie przy niej rozplakalam i opowiedzialam jej wszystko to co wam. (Ona jednak nie wie jak mi pomoc). W ten czas Anka napisala mi sms'a ze gadala z Piotrkiem i powiedzial jej ze mnie ma w dupie i ze ma inna dziewczyne z ktora jest szczesliwy. To ja jeszcze w gorszy placz...
Gdy wychodze na dwor wszystko mi jego przypomina - lawka pod blokiem, schody, Leclerc, i reszta miejsc w ktorych bylam razem z nim.
Jestem od niego uzalezniona, nie wiem co robic, zagubilam sie juz. Nie mige sie nudzic bo wtedy mysle o nim i zbiera mnie na placz... Co mam robic?
Pomozcie, ja juz nie wytrzymuje....


  PRZEJDŹ NA FORUM