Zakochałam się w osobie, która jest świnią..
Tak, więc zacznę od początku.
Poznałam go prawie pół roku temu, wydawał się być miłym, szczerym 'mężczyzną'. Jednakże miałam do niego wiele wątpliwości, bo wyglądał jak taki gracz, ruchacz. Jest przystojny, zadbany i wygląda bardzo młodo. Poznałam go nie wiedząc ile ma lat. On ma 29 a ja 19. Za każdym razem jak spotykam go w klubie to kiedy mnie zobaczy zaczyna się uśmiechać. To jest urocze. Kiedy pierwszy raz poznałam go, to zachowywał się normalnie (nie jak gracz), dobrze nam się rozmawiało i była między nami chemia, ale nie był nachalny. Za drugim razem nie pamiętał mojego imienia, myślałam, że tylko się ze mną droczy. I obróciłam to w żart. Za trzecim razem zaczepił mnie, więc zapytałam (żeby mieć pewność, że ostatnio jednak żartował) 'jak mam na imię?', on odparł, że ostatnio też nie wiedział. Więc powiedziałam, ahaa, to ja udam, że nie znam Ciebie i chciałam odejść, jednakże on chwycił mnie za rękę i nie chciał puścić, ale jakoś udało mi się uwolnić z jego uścisku. Za czwartym razem nie chciałam z nim gadać ani tańczyć nic. Nie wiem co wtedy mną kierowało być może to, iż jest on cholernie przystojny, no i zgodziłam się. Pierwsze zdanie jakie powiedział to, że on wie, że ja go nie lubie. Ja odparłam dobrze, że chociaż to wiesz. Zbytnio nie pamiętam o czym gadaliśmy, na pewno powiedział, że to będą najlepsze 15 minut w moim życiu. Ten taniec z nim. Jeju, byłam w szoku. Pokazał swoje prawdziwe oblicze, a to wszystko na początku to była czysta gra, złudzenie. Po tych słowach nie brałam go na poważnie, każde jego pytanie, słowo dostawało ode mnie chamską odpowiedź. Być może już wiedział, że nie ma u mnie żadnych szans i na siłę próbował mnie pocałować. Ja oczywiście nie pozwalałam mu na to, jednak kiedy powiedziałam, że muszę iść do domu (co było wymówką, żeby odejść) on rzucił się na mnie i mnie pocałował, ja go odepchnęłam. Widać było, że nie był zadowolony. No i spotkałam go ostatnio, widać było, że coś ode mnie chce, ale na szczęście mam silną wolę i udawałam, że nie jestem zainteresowana. Jednak moje serce mówiło co innego. Parę razy na parkiecie podchodził do mnie i wystawiał te swoje ręce, żebym z nim zatańczyła. Ja oczywiście nie ma mowy. Mimo to dalej podchodził i się uśmiechał. Ciągle obserwował mnie wzrokiem, bo moja koleżanka patrzyła się na niego. Tak, więc to jest tak, że spotykam go tylko w święta, więc to jest nieco długa przerwa. I za każdym razem dalej czuje coś do niego. Mimo, iż okazał się takim dupkiem. Jeju nie wiem co mam zrobić. Przez to wszystko mam doła.


  PRZEJDŹ NA FORUM