Hmm Powiem tak, sam nie wiem jak się za to zabrać.Ja przyjąłem taktykę ,że będę ją traktował normalnie .Bez jakiegokolwiek użalania się .W Zakopanem jak przyjechałem do niej bardzo przejąłem się jej stanem psychicznym .Gdy przyszedłem do niej na oddział to pierwsze odczucie masakryczne w ogóle bez życia była.Zero uśmiechu i przybita psychicznie.Miny jej rodziców też przyłamane ,przy niej tylko próbowali być radośni.Po pierwszych chwilach pobytu z nią jej rodzice nie byli w stanie uwierzyć że ja mogę coś więcej zdziałać.Nie powiedzieli mi tego ,ale widziałem to po ich twarzach.Ale udało się zaczęła się uśmiechać,w ogóle stała się bardzo radosna.Dużo żartowaliśmy była szczęśliwa że z nią jestem , w końcu miała mnie na cały tydzień.Jej rodzice dziękowali mi za to,że z nią jestem.Bo sami widzieli gdyby nie ja to psychicznie by nie dała rady.Może ostatnio za mało poświęcałem jej uwagi bo podjąłem pracę pod koniec maja w dziwnych godzinach pracy 13-21(czasem dłużej).Mimo zmęczenia nadal do niej przyjeżdżałem o 23 ,choć na chwilkę.Ona była przyłamana chemią bo wiecie będą wypadać włosy itp. Niby tego nie pokazywała po sobie ,ale sam wiedziałem jak jest.Powiedziałem jej że dla mnie nawet i w chusteczce będziesz piękna.W tym czasie zawaliłem trochę szkołę,kursy zawodowe bo nie sposób było tego wszystkiego pogodzić.Ona napisała mi żebym ją zostawił w spokoju ,że musi skupić się teraz na chorobie.Nie zarzucaj mi że się w Tobie odkochałam bo sam to swoim zachowaniem sprawiłeś.Z nieoficjalnych informacji dowiedziałem się ,że za bardzo mieszałem się w jej plany (tzn.że przesadzałem z troskliwością).Będąc szczery też nie byłem idealny bo nie piszę tutaj żeby wybielić siebie .Wiecie jak to w związku raz lepiej raz gorzej).Wiedziałem na co się decyduje i nadal ją darzę silnym uczuciem.Jej kuzyn jako jedyny podjął ze mną racjonalną dyskusję i powiedział ,że "Słuchaj to ciężka sprawa ludzie podczas choroby są z charakteru skur*****mi,ja bym na Twoim miejscu jeszcze spróbował"To od niego dowiedziałem się o jej aktualnym stanie psychicznym wspomnianym w poprzednim poście .Jak dla mnie to konkretny człowiek , ma 32 lata i ma kilka związków za sobą.Ona mimo wszystko uważa mnie za egoistę,ale nawet nie wiecie jakie to trudne być przy takiej osobie ,tym bardziej ,że szykujesz się na nieznane.Pomóżcie ja nawet nwm jak ją namówić do rozmowy.Pojechać do niej?? Bo na pewno przez telefon nic nie załatwię.Boje się że może mi nie otworzyć drzwi.Dziewczyny na pewno nie odpuszczę bo za dużo z nią przeszedłem i serducho mówi że ją "kocham"A to słowo dla mnie to nie tylko na dobre chwilę ,ale też wtedy gdy nie jest najlepiej. |