co o tym myslicie?? :(
Witam , mam ogromny problem na ktory sam sobie zasluzylem. Bylem z dziewczyna 6 miesiecy.Byla dla mnie po prostu cudowna , za to ja dla niej nie. Bylem oschly , nieczuly , czesto nie chcialem do niej jechac. Czesto mowila mi ze nie wie czy ja kocham . Szczerze , sam nie wiedzialem. Balem sie zwiazku po poprzednich porazkach.Do tego doszlo jeszcze kilka awantur po alkoholu , o nic. Po prostu glupi leb. Ale zaczalem sie zmieniac. Poczulem ze to jest ta ona JEDYNA. Lecz ku mojemu zdziwieniu po ok 3 tyg po moim lepszym sprawowaniu , ona ze mna zerwala. Za przyczyne podala to , ze nie wie czy chce byc z kims takim jak ja reszte zycia , ze boi sie ze bedzie tak miec w przyszlosci. Powiedziala ze widziz ze sie zmienilem , ale ma jakas blokade w sobie.Ze chce zobaczyc czy tak na prawde za mna zateskni.Czulem to , ostatnie tygodnie jakby po malu przestawalo jej zalezec. Bylo to 2 tyg temu , do tej pory nie moge sie pozbierac. Stracilem najwazniejsza osobe w moim marnym zyciu. Wiem ze chcialbym spedzic z nia reszte zycia. Poprosila mnie , zebym dal jej czas , ze musi to wszystko sobie poukladac ale poki co musi to zakonczyc. I tu znowu popelniilem ( chyba) blad. Sataralem sie ja odzysakc... Jezdzilem , rozmawialem , prosilem , wysylalem kwiaty.Ale ona przez to chyba nie zatesknila. Az do wczoraj . Bylem u niej w pracy , tak po prostu szczerze jej pow ze chce z nia spedzic reszte zycia , ze jak jest chociaz cien szansy to zeby mi ja dala a na pewno jej nie zmarnuje. NA jej reku zobaczylem bransoletke , dostala od kogos. Do tego przyznala mi sie ze idzie na wesele z kims , ale dodala ze jako koleznka. Wiem , ze kto probuje wykorzystac ten moment... Pow mi ze cos w nie wygaslo , ze ona nie wie ze moze byc jak kiedys. Ale w jej oczach widzialem ze cos do mnie czuje , przytulila mne nawet i dala buzi w policzek. Zapytalem czy na prawe chce czasu , odpowiedziaal mi ze tak. Gdy wychodzilem , pow ze sie do mnie odezwie. Wiem ze moge sam sobie za to wszystko podziwkowac... Wiem ze to ja spierniczylem , ale tak bardzo ja kocham , chcialbym z nia byc , a tu jeszcze sie ktos miesza. Pow ze nie bedzie z nikim, bo nie chce. Wiem ze teraz pozstaje mi tylko czekac... Przygotowuje sie na to ze juz bedzie koniec , lepiej sie zaskoczyc milo niz niemilo rozczarowac. Co mysliscie o tej calej sytuacji , czy jest jeszcze jakas nadzieja?? i nie wieszajcie na mnie psow , wiem ze jestem debilem....


  PRZEJD NA FORUM