Olac czy robic cos w tym kierunku? :X
No, a więc mam taki mały problem. Chodzi o chłopaka. Poznałam go u kolegi ponad miesiąc temu. W sumie to spodobał mi się od razu z wyglądu i z charakteru. Trochę z nim pogadałam i w sumie tyle. Wróciłam do domu, napisał do mnie. Popisaliśmy tak z dwa dni i później była cisza. Ja napisałam. On się troszkę zwierzył, resztę powiedział, że powie mi na żywo. No i się zaczęło. Za każdym razem kiedy pisaliśmy mówiliśmy, że fajnie by było iśc na piwko. Raz on pisal, raz ja. Tak max spoko. No i w końcu padła propozycja z jego strony, że może w weekend się zobaczymy. Zgodziłam się. I kontakt się urwał na parę dni. Po weekendzie napisałam, że przykro mi, że się nie spotkaliśmy. Napisał, że miał w sumie pytac czy się widzimy, no i w końcu zgadaliśmy się na kolejny weekend. W tygdoniu ja za bardzo nie mogę, bo szkoła i ogólnie mało mam czasu. No, a on pracuje dużo. No i pod koniec tygodnia spytał się czy się widzimy w sobotę. Odpisałam, dopiero po 5 godzinach, bo nie mogłam wcześniej, że pasi jak najbardziej. I zauważyłam, że zapisał się na domówkę w tę sobotę do kolegi, więc spytałam czy idzie też tam. Odpisał tylko, że idzie. Nic nie wspomniał o piwie. No, to okej. Ja na tą domówkę nie poszłam, on poszedł. Później się dowidziałam, że gadał z wspólnym znajomym, że zjebał sprawę ze mną, że mieliśmy się widziec, ale ze jego znajomi z Krakowa przyjechali, to poszedł z nimi na tę domówkę. No okej, rozumiem. Tylko mi nic na ten temat nie powiedział. W niedzielę, po tej domówce, napisał, jak z piwkiem. Odpisałam, że się zgadamy w tygodniu. Kontakt się urwał. W czwartek napisał. Co u mnie itd. Napisałam, że mam problem z maty. Chciał mi pomóc następnego dnia się przygotowac do sprawdzianu, ale nie dałam rady. Zaproponowałam w niedzielę piwo. No i w niedzielę odezwał się czy się widzimy. Chciał po mnie przyjśc, to było bardzo miłe. No, ale ja miałam byc w tych godzinach na mieście, więc podałam nr. Ok 20.30 zadzwonił, gdzie jestem itd. Przyszedł po mnie. Kupił piwo i poszliśmy do parku. No i wiadomo jak to na pierwszym spotkaniu, lekki stresik był, ale później ja się rozluźniłam i czułam się max swobodnie przy nim. Jak przy koledze. On był zestresowany, przynajmniej tak mi się wydawało. No i w sumie to na początku zaznaczył, że długo nie posiedzimy, bo on musi rano leciec do pracy, na 6, że innym razem dluzej posiedzimy. I w sumie nie było źle na tym spotkaniu, on mi się zwierzył, ja mu też. I po ok 22 spytał czy idziemy. Poszliśmy w trakcie drogi spytał gdzie mieszkam, powiedziałam mu dokładnie gdzie. I kiedy byliśmy na skrzyżowaniu spytał czy chce, żeby mnie odprowadził, powiedziałam, że mam trzy minuty drogi, że spokojnie dojdę. No i w sumie to poszedł. Potem był dostępny, ale nawet nic nie napisał. Nie zapytał czy doszłam do domu. Zero odzewu. Minął jeden dzień. I nic. Pomyslałam, że okej, że mu się nie spodobałam i po prostu nie ma ochoty utrzymywac dalej kontaktu. I jakoś we wtorek po 22/23 napisał, coś tam do mnie o moim zdjęciu, które dodałam. Wymienilismy się paroma wiadomościami i w sumie to koniec, cisza. Wczoraj kiedy szłam z koleżanką do go spotkałam. Podeszłam, przywitałam się. I było bardzo niezręcznie. Spytałam gdzie leci. Powiedział, że ze znajomą. Po czym dodał, że w większej grupie znajomych będą pic. No to okej. Powiedziałąm, zę my też na piwko idziemy. I w sumie tyle, życzyłam mu udanego picia i on poszedł. Max niezręczne to było. I nie wiem, jest niedziela i nie wiem czy pisac do niego cokolwiek czy olac. Polubilam go bardzo i zwierzylam mu się trochę, on mi też, więc dziwne by to było, gdyby tak nagle kontakt się urwał. Nie wiem czego też on ode mnie oczekiwał. Ja potraktowałam spotkanie jako koleżenskie. Wiem, że to głupie, że przejmuję się taką głupotą, ale taka już jestem. Szybko przywiązuję się do ludzi. I potrzebuję porady, bo ta sprawa nie daję mi spokoju. :X


  PRZEJDŹ NA FORUM