Klasyczna sprawa, o której nie wyczytasz w poradnikach i nie obejrzysz w filmach. Pisałam tu o chorobie zwanej zakochaniem i zdrowieniu jakieś 100 razy (dosłownie), więc proponuję odnaleźć te teksty. Twojej dziewczynie wypaliła się chorobliwa chęć prokreacji z Tobą, czyli wspomaniane zakochanie. Nigdy w życiu nie była w takiej sytuacji i nie wie co z tym zrobić. Kocha Cię, przywykła do związku, źle by jej było bez Ciebie, ale brak motyli w brzuchu podpowiada jej, że już nic Was nie łączy. To bzdura. Łączy Was wszysko, co jest podstawą każdego, długotrwałego związku - kochacie się jak rodzina, jesteście sobie potrzebni. Trzeba tylko zrozumieć i zaakceptować przełomowy moment. Gdyby człowiek żył w stanie permanentnego stanu chorobowego (zakochania) umarłby z wycieńczenia. Dlatego czujemy się rozanieleni tylko przez czas, który Natura przeznaczyła na połączenie w parę, wielokrotną prokreację, spłodzenie potomstwa i wstępne odchowanie go. Zawalcz o ukochaną i wyjaśnij jej, że w każdym nowym związku, gdyby takiego szukała, czeka ją identyczny proces. I coś jeszcze - Tobie też kiedyś zejdzie zakochanie - schodzi średnio między 3 a 7 rokiem związku i schodzi KAŻDEMU. |