Picie - alkoholizm
Dzięki Samanto za zrozumienie. Jeśli chodzi o Clowna i jego amputację alkoholu... przez kilka miesięcy byłam nieszczęśnicą, która kończąc któryś tam, żałosny "odwyk" nie piła, bo jej zabraniali. To najpotworniejszy stan, jaki może istnieć i wierzę, że będąc w nim, człowiek nie byłby w stanie ucieszyć się z miliarda euro wygranego w totka. Ja na szczęście trafiłam do doktora, o którym pisałam tu już sto razy, i dzięki temu od 7,5 roku nie piję i nie mam poczucia amputacji, czy życia na przepotwornym dupościsku. Jestem zdrowa, tyle tylko, że nie napier..lam się co weekend. Nie lubię spędów ludzi, źle się czuję na imprezach, bo kompletnie nie wiem co mam na nich robić - obżerać się i palić papierosy też można do pewnego przecież momentu. Lubię za to wydawać kasę na podróże, ciuchy, gotowanie, lubię godzinami rozmawiać z jedną, dwiema osobami na ważne i nieważne tematy. Kompletnie nie ciągnie mnie to SZTUCZNYCH UCZUĆ, SZTUCZNYCH PODNIET, SZTUCZNYCH EMOCJI I SZTUCZNYCH PRZYJAŹNI. Tak Clownie z amputowanym alkoholem, wóda służy do tego, by wypruty, szary, pozbawiony kręgosłupa i uczuć debil, poczuł coś wreszcie. Ty masz gorzej, bo nie pijąc wróciłeś do wyżej opisanego stanu, ale dupościsk, głód alkoholowy i kompletna beznadzieja życia bez picia nie pozwalają Ci zacząć cieszyć się z rzeczy, których nawet jeszcze nie poznałeś. I nigdy nie poznasz. Współczuję, wyjątkowo bardzo szczerze.


  PRZEJDŹ NA FORUM