Współuzależnienie
To co robi Twój mąż to - granie na emocjach. Mój mąż chodzi na terapię i bardzo dużo mi opowiada o sobie. O swoich taktykach jakie stosował aby swobodnie i bezpiecznie pić. Dzięki temu widzę jak bardzo mną kierował, choć miałam wtedy wrażenie , że to ja go kontroluję, czy mam go w swojej władzy, bo np. zabrałam mu pieniądze- więc się nie napije. W ogóle bardzo dużo mogłabym przetoczyć przykładów kiedy myślałam, że trzymam wszystko w swoich rękach .
Ja swoją terapię zaczęłam wtedy gdy zaproponowała mi to moja terapeutka. Jak ją znalazłam? Otóż pewnego dnia miałam wszystkiego dosyć, nie chciało mi się żyć, miałam bardzo złe myśli,np. żeby moich dzieci nie było, żebym ja zniknęła z powierzchni ziemi. Przez kilka dni nie gotowałam, nie przebierałam się nawet z piżam, błąkałam się jak cień.Jednak coś mną pokierowało w stronę walki,... o siebie? Znalazłam w książce nr poradni odwykowej. Zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę z panią o bardzo miłym głosie. Już po pierwszej wizycie poczułam się lekka. Jakaś iskierka radości? Może tak bardzo chciałam żeby ktoś mi pomógł, że wystarczyła rozmowa z osobą która wie o czym mówię? Na szczęście w mojej Gminie było organizowane raz w miesiącu spotkanie indywidualne z terapeutą. Tym terapeutą była moja terapeutka o miłym głosie i zaraźliwej energii. Chodziłam regularnie na każde umówione spotkanie, nawet wtedy gdy mój mąż pił, i też mi nie chciało się nic , bo po co walczyć , skoro on i tak pije. Ale ja dalej szłam, powoli do przodu. I tak pewnego dnia znalazłam się na pierwszym spotkaniu terapii dla osób współuzależnionych . O dziwo spotkałam tam swoją znajomą , której w życiu tam bym się nie spodziewała. Życie wesoły
U nas terapia wygląda tak- spotyka się kilkanaście kobiet (w różnym wieku) w jednej sali. Spotkanie prowadzi terapeuta ds. uzależnień i współuzależnień. Spotkanie to taka rozmowa na określony z góry temat. W trakcie tej rozmowy poznajemy informacje na temat choroby alkoholowej- jej mechanizmy, potem współuzależnienia,następnie uczymy się samorealizacji (mamy prawo do miłości, kochania ...i w ogóle mamy prawo coś chcieć lub czegoś nie chcieć) potem jest trening asertywności - to wszystko szybko się pisze , ale to "trochę" trwa. Terapeutka powiedziała mi , że rok bycia w związku z osobą uzależnioną to 3 m-ce intensywnej terapii. Na terapii są zasady- jesteśmy tu anonimowo!!! Po pewnym czasie i tak zaprzyjaźniamy się , dzwonimy do siebie...
Ja jestem zadowolona z terapii , mam nowe znajome, z którymi mogę otwarcie porozmawiać o problemie; uczę się na nowo żyć.Choć idzie mi to opornie. Może dlatego też , ze jestem DDA smutny , ale idę do przoduwesoły Mam swoje dobre i złe dni. POZDRAWIAM I GŁOWA DO GÓRYbardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM