Współuzależnienie
Nie przyrównuj raka jąder z alkoholizmem.To dwie bardzo różne sprawy.Jeśli moja kobieta by swojej koleżance powiedziała że ja mam raka jąder ,to ta koleżanka nigdy by takich bzdór nie mówiła,
byłoby Jej bardzo przykro.Chciałabyś być z 40 lat z człowiekiem który Cię oszukuje,tak bo taka jest prawda,przez którego się ciągle denerwujesz.Wyobraż sobie mój ojciec jest nałogowym palaczem,
wiele razy widziałem jak moja mama się denerwowała,a to Jej codziennie rano pieniądze podbierał,
a to wyzywała na niego bo śmierdziało od niego papierochami po całym dniu.
Jak sąsiad się nachlał i mordę dar to się z niego śmiał,a jak Mu powiedziałem,nie śmiej się z Niego bo tez masz problem z nałogiem,to wiesz co powiedział,papierosy są od tego żeby je palić.
Mam sąsiada który często pije,ma 35 lat,kilka razy mu tłumaczyłem nie pij,zobacz jakim się robisz
menelem,On kilka razy mi mówił że chciałby mieć takiego skutera jak ja.
Tłumaczyłem Mu ,(też ma rente)byś nie pił,kasy u pana Leszka by się nazbierało i motorek by był.
Wiesz co On mi kiedyś przy mojej mamie powiedziął,mówił bardzo serio,ale ja do tego wagi nie przywiązuję,chciałem do niego dotrzeć,żeby się zastanowił nad swoim życiem.Powiedział mi że mógłbym być terapełtą.Nie czuję się nim.
W czwartki spotykają się AA w salce koło kościoła,nie raz widzę jak wychodzą,bardzo ich podziwiam
że chcą o siebie dbać.

Chciałabyś chodzić na terapię dlą współuzależnionych a w domu codziennie przeżywać koszmary,słuchać wyzwisk,ciągłe grandy po nocach,płacić za izby wytrzeżwień,zastanów się tak w głębi serca.
Pytam się-czy kobieta jako człowiek jest warta takiego cierpienia,często widzę i słyszę,
co się wyrabia po demna (piętro niżej,ciągłe grandy ,płacz)
Kiedy się odezwaliśmy że nie ma krzyczeć na korytarzu to nas zaczął wyzywać.
Policja nie mogła nić zrobić,to oddaliśmy go do sądu.Mimo że ma 71 lat,sędzia mu powiedział że
jak będzie nas wyzywał to go zamknie.I poskutkowało.
Wiem dobrze że alkoholizm,i inne nałogi to choroda.Nawet mam kolegę terapeute.

Ale nigdy się z tym nie zgodzę że rodzina ma przez alkoholika cierpieć.
Jeśli się nie chce poddać leczeniu,nie pomaga tłumaczenie,to jestem za tym by
od Niego odejść.Życie własne i dzieci jest najważniejsze.



  PRZEJDŹ NA FORUM