Mam poważny problem z soba
bardzo wasz prosze o rade
Na wakacje pojechałam do Szwecji do mojej cioci, spedziłam tam ponad miesiac, na poczatku mojego pobytu tam poznałam pewnego męzczyzne. Pomijając przeciwności losu takie jak inna kultura, inne wyznanie, bariera językowa, dosc duza roznica wieku (8 lat). Spędzaliśmy ze soba prawie każdy dzień, stworzyliśmy swój własny język angielski pomieszany ze szwedzkim. On wyznał mi ze zakochał sie we mnie od pierwszego spojrzenia, ja oczywiscie jak to ja niewierzaca w miłosc ani w zadne inne uczucie nie liczac przywiazania, wyśiałam go i powiedzialam ze jesli mysli ze sie ze mna przespi to sie myli. To go jednak nie zmartwilo i dalej sie spotykalismy. Na poczatku on mówił mi że nie moze spac po nocach bo mysli ciagle o mnie, a ja zastanawialam sie jak mozna być tak głupim by nie moc spac przez kogos. Cóż po dwoch tygodniach sama sie o tym przekonalam. Przez dwa tygodnie odpychalam go od siebie, nie chcialam sie angazowac, chcialam sie jedynie z nim spotykac i milo spedzac czas. Cóż a po tym okresie czasu jakies bariery we mnie pekly chcialam widywac go caly czas, myslalam o nim,gdy mowil ze mnie kocha nie moglam powstrzymac usmiechu, gdy mnie przytulal, czułam sie jak najszczesliwsza kobieta na ziemie. Pierwszy raz poczulam do kogos cos takiego jak do niego, pokochalam jego spojrzenie, jego usmiech , to jak do mnie mowil. Pierwszy raz pomyslalam ze ktos ma tak piekny usmiech. Pierwszy raz poczulam jakie kolwiek uniesienie na tle uczuc oczywiscie. I coz obecnie jest pazdziernik ja od miesiaca jestem w Polsce a on tam, rozmawiamy na skype, tyle ze on czeka az ja znowu przylece do szwecji, stwerdzil ze nawet mi bilety kupie, tyle ze jest taki problem ze najblizsza okazja bedzie albo w grudniu albo w lutym. Bardzo za nim tesknie. Mam w głowie straszny metlik caly czas mysle o nim czy nie ma innej kobiety czy nie obudzi sie ktorego pieknego dnia i nie pomysli sobie ze juz nic do mnie nie czuje, ale z drugiej strony ja juz zaczynam zapominac (nie o nim) o tych uczuciach ktore towarzyszyly mi jak btylam szczesliwa przy nim, wiem ze go trace, ale nic nie moge zrobic, czuje sie bez silna i w dodatku mam wrazenie ze to nie ma sensu... Gdy tylko pomysle ze to koniec ogarnia mnie wielka pustka. Moze ktos powie ze to nie pierwszy i nie jedyny, ale bardzo mi na nim zaley, nie wiem co on ma w sobie takiego, ale ja poprostu zaczynam swirowac. On mowi ze tez nie jest z nim najlepiej ze teskni ze kocha, tyle ze ja chcialabym go miec tutaj... eh nie wiem co robic. Wiem jezeli ja nei wiem to kto mialby wiedziec... ale coz prosze was o rade, kontynuowac ta piekna znajomosc pomimo tylu przeciwnosci losu czu poprostu starac sie zapomnie dOradzcie prosze
Ania


  PRZEJDŹ NA FORUM