Współuzależnienie
Hej dziewczyny!!! Ja od dwóch tygodni chodzę na trening asertywności- super sprawa (jest to kolejny etap "naszej" terapii). Jestem w troszkę lepszej sytuacji niż Wy, bo mój mąż nie pije już ponad 2 lata no i chodzi na terapię, indywidualne spotkania z terapeutą, ale też dzięki temu widzę jak terapia pomaga w życiu codziennym,w sytuacjach gdy nie ma męża , gdzie w ogóle sytuacja nie dotyczy jego osoby. Nawiązując do wypowiedzi Soni "jestem z tych co same sobie radzą"- myślę, że tak naprawdę to my wszyscy (-tkie) należymy do tej grupy osób. A dopiero przyznajemy się do porażki , jak już jest naprawdę źle a może i tragicznie.Ja miałam taką nerwicę , że nie mogłam normalnie funkcjonować , znalazłam się też w szpitalu z zapaleniem jelita grubego, które było "efektem nerwowego stylu życia"-jak stwierdził lekarz. Mnie np. szokuje mój własny syn , a właściwie jego wypowiedzi. Gdy miał niespełna 7 lat , gdy po raz kolejny byłam na "ucieczce od męża" i gdy po raz kolejny po 3 dniach wybaczyłam mu i chciałam do niego wrócić -mój syn zapytał mnie "mamo , czy Ty naprawdę wierzysz tacie , że on nie będzie pił? Przecież wiesz, że to nieprawda!" Zabił mnie , czułam się wtedy taaaaakim zerem. Przecież nawet 6 latek widzi co się dzieje, a ja?, osoba odpowiedzialna za niego dalej brnę w to gówno ze świadomością , że niedługo znów ucieknę......"


  PRZEJDŹ NA FORUM