Współuzależnienie
Witaj Madziu... świetnie Cię rozumiem, mój syn powiedział mi kiedyś to samo, kiedy po raz kolejny rozwazałam co będzie dla nas lepsze rozstac się czy akceptowac sytuacje -w myśl, chłopcom potrzebny jest ojciec. Powiedział mi, że chyba wszyscy bylibysmy szczesliwsi, gdybyśmy żyli oddzielnie. Tata osobno i my, czyli ja z dziećmi osobno. Wtedy ciagle jeszcze nie umiałam powiedziec "stop" "dosyć" . Teraz umiem i wiem, że długa droga przede mną. Jeżeli mój mąż podejmie walkę, pomoge mu, jeżeli nie, odejde, bez względu na sytuację materialną i psychiczną. Zazdroszczę Ci że jesteś już tak daleko, że ja tak późno zrozumiałąm, że nie zmienię alkoholoka sama, że wszystkie obietnice człowieka uzaleznionego to złudzenia, iluzje, wktórych żyjemy karmioąc siebie i nasze otoczenie tak naprawdę kłamstwami. "On się zmieni", " on nie pije już 3 dzień " " powiedział że mnie kocha" " że jestem najwazniejsza" - bzdyry bzdury, nic z tego, potrzebne jest leczenie , potrzebna jest wola. Nauczyłąm się, że szczescia nie wolno uzalezniać ani od lidzi ani od otoczenia , od rzeczy. Szczęście trzeba szukac w sobie, akceptujac siebie takim jakim sie jest i doskonalić swoje taleny. Tego wszystkim życze i sobie też. Pozdrawiam


  PRZEJDŹ NA FORUM