Współuzależnienie
ewulek - czuje podobnie, ale dziś po latach mam pierwsze spotkanie z psychologiem i bez wzgledu na to czy widze sens czy nie, wiem, że spojrzenie na moje problemy z boku i dystansu jest mi potrzebne.5 lat temu poszłam do psychologa, ale wtedy nie byłam gotowa. Poszłam z nastawieniem "terapeuta mi nie pomoże bo ja wszystko wiem doskonale, znam podstawy choroby alkoholowej, jej objawy, skutki, całe te mechanizmy, swietnie analizowałam meza i siebie w związku." Co się okazało - dziś skruszona wracam do punktu wyjscia i wcale nie jestem już taką gierojką. Nadal mam wielka świadomosc problemu i sytuacji, w której sie znajduje, ale tez wiem, że mimo to siedzę w tym bagnie zatopiona po uszy. Zalezy mi tylko na tym, by nie dac się pociagnąć na dno. Ktoś lub coś musi mnie za uszy wciagnac z tego. Jestem współuzalezniona. Postanowiłam sobie pomóc by zacząc żyć normalnie i poczuc się wreszcie bezpiecznie. Idż na terapię. Kazde działanie w naszej sytuacji zmierzajace do tego, by walczyc o siebie ma jakis sens. Może na pierwszy rzut oka go nie widac, ale wierze, że on jest i prędzej czy później ujawni się. Może masz chodzic na terapię, bo jedno słowo tam usłyszane zmieni całe Twoje zycie, a może poznasz nowych przyjaciół, a może nic nie wydarzy, ale poczujesz się wolna. Nie wiem. Ale próbuj!!!!

Suzi84 - on nie poradzi sobie. Wiem o tym ja i wiesz o tym Ty. Przyznaj sie do tego przed sama sobą i zawalcz o siebie. Gdyby naprawde chciał sie zmienić poszedł by na terapię. Pokusy były są i będą i zawsze znajdzie sie powód. ZAWSZE!!! Postaw konkretne warunki i zostaw go samemu sobie. Jeżeli naprawdę mu na Tobie zalezy bardziej niż na nałogu to podejmie słuszną decyzję.
Powodzenia dziewczyny wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM