Współuzależnienie
hej...jestem tu pierwszy raz....i nie wiem nawet od czego zacząć...kończyłam szkołę pt pracownik socjalny,a tytuł mojej pracy był właśnie o współuzależnieniu..rozumiem cały ten mechanizm,ale łatwiej jest pomóc komuś niż samemu sobie...nie wiem nawet czy to co w tej chwili piszę ma głębszy sens...jestem wykończona,niewyspana,głodzę się i objadam na przemian...a ON!siedzi w knajpie u znajomych i dobrze się bawi..wszystko zaczęło się w momencie gdy zaszłam w ciążę....nie mogłam już kontrolować jego picia,nie chodziłam za nim i nie wyciągałam go z baru....muszę dodać,że mój partner nie ujawniał swego problemu przez pełne dwa lata,tak więc na dziecko się decydowałam...bo czułam się bezpiecznie...szybko jednak okazało się,że "mąż"jest osobą chwiejną emocjonalnie,krótko mówiąc ma problemy na tle psychicznym...cierpi na depresję,jest bardzo nerwowy i niestabilny...nie potrafi stworzyć nic stałego...nie potrafił zadbać o naszego psa,bo szybko mu się znudził...dziwnym trafem jak wylądowałam w szpitalu na podtrzymaniu ciąży nasz pupil zaginął....jak się wkrótce okazało mąż wyszedł z nim na spacer mocno nawalony....Problem się pogłębił gdy ur się nasza córka...przerosła nas nowa sytuacja,a "mąż"znalazł pomoc w kolegach z knajpy...Oliwia ma teraz rok,a ja chyba przegapiłam moment,w którym mój facet stał się uzależniony od alko...przerwy między jednym,a drugim piciem są coraz krótsze,ilość wypijanego alko coraz większa,normą stało się to,że nie wraca na noce-śpi po hotelach!!!!bo tam może spokojnie wyrzygiwać wątrobę i nie musi słuchać płaczu mojego i dziecka...nie daję rady,żałuję,że urodziłam,wyżywam się na dziecku,mam obsesyjne myśli-wiadomo-o nim!!czy wróci,czy mnie kocha,a może pije przeze mnie??krzyczę na małą,później płaczę i ją przytulam...nie mam gdzie iśc z dzieckiem...jest jeszcze mała..tak więc do żłobka nie bardzo..do domu rodzinnego nie wrócę,bo mama też ma depresję(i nie tylko)całkowicie się od niego uzależniłam...jak mogłam udawać,że nie widzę problemu...każdy sygnał jest przecież tak istotny...dziś znowu nie wrócił...znajomi niedługo przestaną odbierać moje tel...jestem wrakiem...przykro mi,bo nie mogę jak kiedyś trzasnąć drzwiami...bo przecież nie zostawię dziecka...


  PRZEJDŹ NA FORUM