Czy zrobiłam dobrze?? jestem w kropce..smutno mi
No i sie stało, dokonałam dzis drastycznej decyzji, z która nie wiem czy sobie nawet poradzesmutny
Zamieszkałam z chlopakiem w pazdziernika na mieszkaniu, kawalerka. Jak dla mnie bylo super, wlasny kat, mielismy siebie, chcialam zobaczyc czy sie sprawdzimy we wspolnum mieszkaniu czy moze nie. Tak bardzo marzylam ze bedzie super, poniewaz mysle o nim bardzo powaznie, a tymczasem porazka;/ Oddalilismy sie od siebie, nie wiem czy to miasto na nas tak zadzialalo, poszlismy do tej samej grupy, wspolne mieszkanie, na dodatek trafilismy na taka grupe, z ktora zeby sie dogadac na jakies wyjscie trzebaby bylo cudu. W lodzi tak naparwde mam tylko jednego kolege i kolezanke a w sumie znajoma z dawnych lat. Nie wiem czy zabila nas rutyna, czy to, ze za duzo czasu ze soba spedzalismy, bo oddalilismy sie od siebie, nie ma juz tej magii co kiedys, nie caluje mnie juz, nie kochamy sie nawet, mam wrazenie ze mu sie znudzilamsmutny wielokrotnie rozmawialismy na ten temat, juz po sylwestrze mialo sie cos zmienic, i nadal nicsmutny meczylo mnie to bardzo dlugo, dusilam to w sobie, zamartwaialm sie, czy moze ja mu sie juz nie podobam, moze juz go nie pociagam, moze mu sie znudzilamsmutny On jest kochany ale chwilami czuam sie da niego jak wspołlokatorka a nie jak jego kobietasmutny
Ostatnio czesto rozmawialismy, o mozliwosci zamieszkania osobno, zeby powrocic znowu do randek, do spotykania ie jak kiedys, ale za kazdym razem jakos tak wychodzilo, ze on podchodzil i mowil mi ze jednak zostaniemy, bo on sobie wyprowadzki nie wyobraza, ja tez zreszta tego nie chcialam, ale wydaje mi sie ze datego nie chcial, ze bylo mu ze mna dobrze, sniadanka, obiady, robilam wszystko zeby byl ze mnie zadowolonysmutny
Dzis nie wytrzymalam, moje nerwy chyba puscily, osttanio zaczelismy co tydzien zjezdzac do domu, zeby nie siedziec ze soba ciagle tamsmutny Podjeam decyzje i napisalam mu ze sie wyprowadzamy, ze nie chce takiej sytuacji, ze chce poczuc ze mnie ktos kocha, nie chce zyc jak malzenstwo ze stazem 20 latsmutny Zaluje tego, ale w srodku mi cos podpowiada, ze moze mnie doceni, moze powroci ta milosc co kiedyssmutny
Ale boje sie, boje sie zamieszkac z kims innym, w akademiku czy z kims innym, boje sie ze sobie nie poradze tam sama, ze zostane samasmutny ze nasz zwiazek sie juz rozpadnie na dobre poniewaz pozostanie we mnie zal ze jednak to mieszkanie wspolne nie wyszlo nam na dobresmutny Kiedys bylam zywa osoba, teraz chodze ostatnio smutna, przygnebiona, i zadaje sobie pytanie: skoro tak sie kochamy dlaczego to tak wyszlo?? dlaczego inne pary moga ze soba mieszkac a my nie?? Boje sie, ze jak sie wyprowadzimy, to on znajdzie sobie kogos innego, a ja niestety jestem niesmiala osoba, i nawiazywanie kontaktow trudniej mi przychodzi, ciezko odnajduje sie w wiekszej grupie, predzej nawiazuje znajmosci kedy kogos poznam rozmawiajac z jedna albo dwiema kolezankami, w grupie giniesmutny boje sie tego wszystkiego, ze sobie nie dam rady, brakuje mi wiary w siebiesmutny nie wiem co sie ze mna dziejesmutny Prosze, niech sie ktos wypowie na to co napisalam, jakies wasze opinie, zdanie.


  PRZEJD NA FORUM