A ona wcią ma nadzieję
Który to już raz?Dziesiąty,setny,tysięczny?Wciąż to samo przepraszam,już nie będę,nie mogę żyć bez ciebie,gdyby nie Ty zgniłbym w rynsztoku,nie mozesz mnie zostawić,daj mi ostatnią szansę.Ostatnia szansa była ostatnio.Wiem....ale teraz już na pewno będę dobry......
Tydzień, miesiąc, nadzieja wraca,skrzydełka pomalutku wyrastają świat nie wydaje się już taki szary.Ona zauważa ,że niebo jest niebieskie,trawa zielona,słyszy śpiewające ptaki ,wredne czarne wrony odleciały.Odleciały ale zostały mrówki łażące po plecach,wilcze spojrzenia,lisie nadsłuchiwanie,psi węch,sowi wzrok i ten cholerny gdzieś w oddali głos tykającego zegara odmierzający czas do eksplozji.

Nie wraca,spóźnia się,nie odbiera telefonu.
Stoi w oknie i widzi nadlatujące kruki,niebo robi się czarne.
Zegar tyka głośniej i głośniej.Zatyka uszy ale to nic nie pomaga.
Nagle wyrywa ją głos z pokoju;
Mamo poczytaj mi!!!!
Czyta....nie wie o czym,nie słyszy nawet swojego głosu,to przez te natrętne kruki.
Nagle słyszy -mamo Ty płaczesz? przecież Puchatkowi nic się nie stało gdy spadł z tego drzewa!!!!!
........a tak tak kochanie tylko mi się zrobiło go bardzo żal...........

Miał już dawno być w domu.Może się coś stało?Może zepsuł się samochód?Moze potrzebuje pomocy?
Ale czemu nie odbiera telefonu.
Pewnie zostawił go gdzieś ,zapomniał zabrać.Pewnie zagadał się z kolegą.
Przecież on już jej tego nie zrobi.Obiecał!.Przysięgał!.
On ją kocha przecież nie wsadzi jej noża w serce znowu! Nie posypie jej rany solą! Nie da jej w "policzek".
Ona mu uwierzyła,dała szansę,pozwoliła zostać.Pokochała "znowu" za to bo był taki dobry ostatnio.

Jest! Przyjechał nareszcie! Cały i zdrowy!
Otwiera mu drzwi................głos jej się załamuje w połowie zdania...........
I nagle czuje mocne uderzenie w tył głowy , czuje,że spada w wielką przepaść.
Podnosi sie znowu bo musi dla swojej małej iskierki obolała,otłuczona.
Nie może opatrzyć jednak zranionej duszy by zagoiła się szybciej.
Idzie do pokoju.Płacze w poduszkę.Życzy mu śmierci a przecież go kocha.

Który to już raz?Jedenasty,sto pierwszy,tysiąc pierwszy?Wciąż to samo przepraszam,już nie będę,nie mogę żyć bez ciebie,gdyby nie Ty zgniłbym w rynsztoku,nie możesz mnie zostawić,daj mi ostatnią szansę.Ostatnia szansa była ostatnio.Wiem....ale teraz już na pewno będę dobry......
Tydzień, miesiąc, nadzieja wraca,skrzydełka pomalutku wyrastają świat nie wydaje się już taki szary.Ona zauważa ,że niebo jest niebieskie,trawa zielona,słyszy śpiewające ptaki ,wredne czarne wrony odleciały.Odleciały ale zostały mrówki łażące po plecach,wilcze spojrzenia,lisie nadsłuchiwanie,psi węch,sowi wzrok i ten cholerny gdzieś w oddali głos tykającego zegara odmierzający czas do eksplozji......................................


  PRZEJDŹ NA FORUM