Współuzależnienie
Do Oliwii i Anny
Oliwio. Piszesz, że Twój mąż potrafił nie pić miesiącami. To bardzo pozytywne i daje nadzieję. Ja miałam identycznie. Mój też po prawie rocznych okresach abstynencji kilkakrotnie wracał do picia. Miałam już dość, ale zamiast odrzucenia go, spróbowałam porozmawiać (któryś raz z kolei) i dałam mu dużo oparcia i miłości – tak mi poradzono. I pomogło! Od prawie 2 lat jest super i nie zanosi się (odpukać), by to złe miało powrócić. Zresztą z nimi nigdy nie ma pewności, który kiedy jakiej jazdy dostanie. Wolę faceta i zagrożenie już znane, z którym sobie poradziliśmy, niż ryzyko, że następny za 2-3 lata pójdzie ‘w bok’ i poczęstuje mnie HIV-em, upodoba sobie dragi albo zacznie wyciągać łapy.
Anno. Zastanów się, czy „przypominajkami” (jak nazwała je Oliwia) nie robisz sobie krzywdy? Czy nie ‘zapiekasz’ się w złości i poczuciu nieszczęścia? W ten sposób nie dojdziesz z nikim do porozumienia, chyba że dzięki ‘przypominajkom’ chcesz pomóc SOBIE wykluczyć a priori porozumienie z kimkolwiek, a chyba nie o to Ci chodzi? Wiesz - nikt nie jest ideałem i ‘przypominając’ sobie różności o różnych ludziach docelowo znienawidzimy ich wszystkich, a na końcu siebie, bo wszak i o sobie wiemy rzeczy, które chciałybyśmy skrzętnie ukryć przed światem. Ale tych przecież sobie chętnie nie ‘przypominamy’, nieprawdaż? Uczciwość wymaga takich samych standardów i wobec innych i siebie... Takie rozpamiętywanie i taplanie się w złych chwilach z przeszłości nic Ci nie da – uwierz mi. Powodzenia... wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM