Współuzależnienie |
Dziewczyny - mam propozycję: ignorujmy po prostu te posty. Jak zauważyłyście, pierwsze trzy wpisy tego frustrata niosły przynajmniej jakąś treść odnośnie jego poglądów. A ostatni był wyłącznie komentowaniem naszych wpisów. Chyba skończyły mu się pomysły na życie i teraz żywi się naszymi emocjami związanymi z tym, co on wyprodukuje. Mentalnie onanizuje się faktem, że kilka wspaniałych kobiet poświęca czas na napisanie odpowiedzi na jego bełkot. Dajmy sobie spokój - proponuję. Piszcie, co u Was się dzieje (ja mam to odebrane, ale Wy wciąż możecie), wymieniajmy się pomysłami na poprawę naszego życia, wspierajmy się jak wcześniej. Uwierzcie mi (naprawdę wiem, co mówię), ten facet karmi się emocjami, które wywołują spory. Prowokuje kłótnie, by móc "błyszczeć" swoją (w jego przekonaniu) elokwencją, znajomością trudnych słów, żelazną logiką. Nic nie sprawia mu większej satysfakcji, jak wlezienie na podium i przemawianie do "ciemnych mas" - czyli reszty świata. Oraz wdawanie się w "intelektualne" dyskusje, by wykazać innym swoją wyższość, posiadanie wiedzy na każdy temat, monopolu na znajomość życia. Ale by to sprawiło satysfakcję, druga strona musi ZAUWAŻYĆ go, reagować, pokazać emocje, dać się w to wciągnąć. Dlatego olejcie go, tak jak ja staram się to robić na co dzień. Z pozdrowieniami, trochę dzisiaj przygnębiona, O. PS - Megi - życzysz mi wytrwałości w obcowaniu, czy w decyzji, by odejść? |