Współuzależnienie |
Anno - nie powiem Ci w 100% czy się nie mylisz, na pewno powiem, że raczej jest to mało prawdopodobne. Z Twoich poprzednich wpisów pamiętam, że już kilka razy wspominałaś o kwestiach finansowych i to wyglądało dość parszywie ze strony Twojego męża. Co do pozwu o alimenty (dla niego od Ciebie), to wydaje mi się, że to nie jest takie proste. Musiałby udowodnić, że nie ma możliwości zarobić na swoje utrzymanie i chyba jeszcze musi udowodnić, że stracił tę możliwość w trakcie Waszego małżeństwa (np. zapadł na ciężką chorobę). Przy rozwodzie alimenty na współmałżonka są wtedy możliwe, gdy sąd orzeknie jednoznacznie rozpad związku z winy jednej strony. Tak więc, jeżeli Twój mąż będzie zamierzał podać Cię o alimenty przy rozwodzie, to musi udowodnić, że rozwód jest z Twojej winy (a chyba to będzie trudne...). Kurczę, nie jestem dobra w te prawnicze klocki, może poszukaj w necie jakichś informacji, lub skorzystaj z jednych z firm prawniczych działających on-line (niektóre są darmowe). Co do formy rozwodu - na pewno bez orzekania o winie jest szybciej i unikasz publicznego prania brudów. Nie wiem, jaka jest Wasza sytuacja, czy macie wspólne dzieci, wspólny majątek? To by skomplikowało sprawę, bo chodzi o podział i ustalenie opieki. Nie czuję się na siłach niczego Ci podpowiadać, bo zwyczajnie nie znam się na tym. Jestem pewna, że bez orzekania o winie jest łatwiej organizacyjnie. Z tego, co piszesz, Twój mąż jest na etapie szukania osoby odpowiedzialnej za jego obecny stan i poziom życia - mój Boże, skąd my to znamy. A jako współuzależnione bierzemy na siebie winę "z automatu" za wszystko. Pamiętaj, nie jesteś odpowiedzialna za jego emocje, za jego decyzje, za styl życia, który wybrał. Ale Ty to wiesz, tylko czasami Ci się "beka", co? Trzymaj się, jak się będzie zbierało, to pisz. Dobrej nocy. ps. Ja raczej zamiast używać określenia "skarbonka" (bo to kojarzy mi się z gromadzeniem pieniędzy), wolę słowo "bankomat"... :-)) |