Współuzależnienie |
Czesc Dziewczyny Masz racje Oliwio - wakacje - to dla mnie "termin". Mam nadzieje, ze uda mi się zrealizowac pewne plany. Chce odejsc od meza, zabrac syna i wyniesc sie z tego miejsca. A wakacje to czas, kiedy nie pracuje, mam wiecej czasu. Ponadto do konca czerwca musze zlozyc "teczke" na nauczyciela dyplomowanego i teraz na nic nie mam czasu - siedze w paierach A to, ze mam czas na myslenie o sprawach zawodowych, to dlatego, ze kocham swoja prace, spełniam sie w niej i ... nie mysle o tym co mnie czeka po przyjsciu do domu. jednak nie jest tak rozowo - od kilku tygodni (3-4) syn znowu daje mi popalic, stal sie jakis agresywny, w szkole znowu kanal (wczoraj byla wywiadowaka) i to mnie znowu doluje. Musze z nim porozmawiac powaznie dzisiaj (wczoraj sie nie dalo, najezył sie strasznie, a w takiej sytuacji lepiej Go nie tykac - bo chodzi jak bomba zegarowa). Niekiedy tez nie mam sily, najchetniej skonczylabym z soba. Bo dluzej nie mamk sily, ale za chwile jakos sie mobilizuje do dzialania. Tylko takie sytuacje podbramkowe dzialaja na mnie destruktywnie. I nie moge poradzic sobie z ta hustawką nastrojów, od euforii do totalnego dołka... Dzieki Dziewczyny, ze jestescie. Dajecie mi duzo wsparcia. DZIEKI)) Pozdrawiam WAS i zycze udanego (mimo wszystko) weekendu) |