Po pierwsze - praktyka skłoniła mnie do zainteresowania tymi sprawami pod względem teoretycznym. Po drugie owszem, mam pewne zmartwienie jak czytam, że ktoś przeżywa męki piekielne na własne życzenie, potem wylewa swoje żale w necie i czeka, aż inni internauci zaczną się łączyć w bólu. Minimalne i najdelikatniejsze słowo krytyki od razu jest komentowane z agresją i oburzeniem. To jednak nie jest mój problem ale Twój, na moje szczęście. Ja nie mam problemów bo wiem, jak do nich nie doprowadzać A zapomniałam dodać, że na to, czego nie rozumiesz najlepiej reagować negacją i oburzeniem i oczywiście konieczne jest dodanie na koniec, że to autor niezrozumiałych słów ma ze sobą problemy. Na wszelki wypadek, bo skoro nie rozumiesz o czym ktoś pisze to znaczy, że jest nienormalny. Cóż, szalenie dojrzałe podejście, troszkę trąci piaskownicą... |