Droga Oliwio..teraz widzę jak długo tu nie zaglądałam...bardzo mi przykro z powodu tragedii,która Cię dotknęła...Najpierw uczymy się żyć z alkoholikiem,a później jesteśmy zmuszone uczyć się życia na nowo-bez niego...W przypadku Twojego męża skończyło się niestety śmiercią..Modlę się tylko o pogodę ducha dla Ciebie,abyś umiała stworzyć to życie na nowo...Dziś byłam na pogrzebie fantastycznego człowieka...zmarł ojciec mojej koleżanki,który poradził sobie z nałogiem,nie pił od wielu lat...Wzbudził u mnie ogromny szacunek,ponieważ miał siłę walczyć(skutecznie zresztą) z własnymi słabościami...Na pogrzebie było mnóstwo ludzi,także tych z grupy...pożegnali go trzymając się wszyscy za ręce..pożegnali go w tak pięknym stylu,że nie umiem nawet tego przekazać...Dziś po raz kolejny zrozumiałam jak kruche jest nasze życie i jak piękne może być ono bez uzależnień,także tych współ...U mnie trochę zmian...zgodnie z obietnicą dbam o siebie i nie żyję już dla mojego "męża"...nie wyżywam się już na dziecku,bo ona jest moim szczęściem,myślę przede wszystkim o sobie-to trochę egoistyczne,ale o nieeeeebo zdrowsze od poprzedniego stanuMój partner niestety szybko powrócił do starych zwyczajów...i jakby tego było mało umarła nam ciocia,która miała zostawać z Oliwką,abym ja mogła zacząć swoje życie na nowo i swobodnie iść do pracy,a żeby było "weselej" znalezienie żłobka na ten moment graniczy z cudem...W każdym razie,choć wiatr w oczy wieje nie poddam się do cholery i tego też Wam życzę...BUZIACZKI.. |