Zgadzam sie z Hanna - dziewczyny uciekajcie gdzie "pieprz rośnie". Nie warto marnowac sobie zycia w imie milosci - bo pozniej zostanie tylko nienawisc. I to nienawisc do siebie, ze nie ma sie na tyle sily by odejsc. Bo ciagle cos nas trzyma, a to jego obietnice, ze przestanie, a to strach - bo musze wyjsc z wlasnego domu, na który pracowałam tak samo jak maz (tylko ile on z tego przepil?). To ofiara wspoluzaleznienia ucieka, a nie alkoholik - oprawca. Do tego czesto w rodzinie dochodzi do przemocy. Ja przerabialam wszystkie etapy picia mojego meza. Byl czas, ze sie poddalam. Mialam ogromna depresja, ale w koncu powiedzialam dosc - uciekam teraz w prace. Tutaj spelniam sie zawodowo. Wiem, ze jestem dobra w tym co robie. Ale gdy przychodzi moment powrtotu do domu - jest strasznie, nie lubie tego. Ale mam nadzieje, ze w wakacje cos sie zmieni. Dziewczyn y nie dajcie sie Zycze milego dnia) |