Oczywiście nikomu nie wolno wskazywać,jak powinien żyć.Jest to decyzja wyłącznie jego samego.Dyskusje tu polegają raczej na wyrażaniu własnego zdania na temat uzależnienia i współuzależnienia.Nie chciałam nikogo urazić namawianiem do ucieczki jednak myślę,że umartwianie sie całe życie,jakie jesteśmy nieszczęśliwe,biedne do niczego dobrego nie prowadzi.Myślę,że aby wyjśc ze współuzależnienia a przynajmniej go sołabić na tyle by móc żyć w miarę normalnie,należałoby jednak pomysleć o sobie.Tym bardziej,jeśli partner nie wykazuje ochoty do zmiany swojego postepowania a juz napewno nie wiązać się z chłopakiem,który wyrażnie jest uzależniony bo to właściwie nieszczęście na życzenie.To tak jakby skakać do wody bez umiejętności pływania-może się uda.Mówicie dużo o uczuciu,które nie pozwala odejść.Tylko cóż to za piękne uczucia kierują kobietą,która jest zdeptana,opluta,zmieszana z błotem przy każdej pijanej okazji?Tego szkoda zostawić?Uczucie przesłania zadbanie aby dzieci nie widziały pijaństwa i potem same borykały sie z DDA? |