Współuzależnienie
Aniu - wyobraź sobie, że siedzę teraz obok Ciebie i trzymam Cie za rękę. I posłuchaj - OK, duży fragment Twojego świata rozkołysał się i to całkiem mocno. Nie zawalił, ale rozkołysał. Nie wydarzyło się nic, czego nie można odwrócić lub z czym nie można sobie poradzić, chociażby wydawało Ci się teraz to ogromnie trudne i nie na Twoje siły. To, że Twój były mąż stosuje sztuczki, by "przeciągnąć" na swoją stronę Waszą córkę, to zagrywka stara jak świat pod tytułem "tatuś kocha cie bardziej niż mamusia". Paskudna, ohydna, ale ludzka. Z tego, co wcześniej pisałaś, Twoja córka jest mądra dziewczynką, a że idzie za koleżankami nie za głosem rodziców, to chyba w jej wieku normalne. Na Twoim miejscu porozmawiałabym z nią spokojnie, przedstawiła swoje racje i pozostawiła jej wybór, bo z tego, co piszesz, jak Wy będziecie walczyć z mężem, to kwestia szkoły staje się i tak nie rozwiązana, za to robi się wielką kartą przetargową. Nie powinno być tak, że rodzice maja odmienne zdania, ale jak już tak się zadziało, to nie ma co tego ukrywać przed dzieckiem, które widzi i słyszy, co się dzieje. A jej tatusia przy okazji też bym poinformowała, co myślę o takich przepychankach. Nie jesteś dla córki nikim, w to nie uwierzę! To, że nie spełniasz zachcianek i konsekwentnie trwasz przy swoim zdaniu, tylko wzmacnia Twój autorytet, nawet jeżeli budzi negatywne emocje tu i teraz. Drugi problem to inna bajka, jego rozwiązanie zależy wyłącznie od siły Twojego charakteru. Pisałyśmy o tym, pamiętasz, rozmawiałyśmy o kwestiach finansowych i byciu bankomatem... Nie wiem, jak wygląda to od strony prawnej, czy masz wobec niego formalne zobowiązania, czy macie wspólny kredyt? Jeżeli nie - odeślij faceta na drzewo, niech tam znajdzie soki życiowe, zamiast je spijać z Ciebie. Ty walczysz o relacje z kimś sto razy ważniejszym, z Twoja córką, a on - wpakował się w bagno, to niech pływa lub utonie, jak mu podasz rękę, to jeszcze może Ciebie w nie wciągnąć.
Jesteś silną kobietą, ta siła bije z Twoich wpisów, nie daj nikomu wmówić Ci, lub sprawić, że sama uwierzysz w swoją słabość. Przed Tobą weekend, spróbuj wyobrazić sobie, co byś poradziła przyjaciółce, która przesłała by Ci takiego maila, jak Twój wpis...
Trzymam kciuki, jestem z Tobą myślami i pisz, co się dzieje


  PRZEJDŹ NA FORUM