Współuzależnienie
Alicjo tak juz mamy - my zony alkoholikow. Oni potrafia nam wmowic, ze rozpetalysmy II wojne swiatowa. Teraz jestem troch madrzejsza - nie odpowiadam na jego zaczepki. Chce pic - to pij. Ja robie swoje. Ale przyjdzie dzien, ze on obudzi sie z reka w nocniku. A wtedy bedzie placz. Wczoraj mialam 17 rocznice slubu. No i co - przyniosl czekolade, ale caly dzien swietowal, tylko beze mnie. A na koniec pretensje - przeciez Ty nie zlozylas mi zyczen. Ale co mialam mu zyczyc, zeby sie opamietal, zeby przestal pic? Mnie juz na tym nie zalezy. Jak zwierze dostosowalam sie do sytuacji. Schodze mu z drogi. Najszczesliwsza jestem jak jego nie ma w domu. Mam tylko nadzieje, ze wakacje pozwola mi podjac jakies radykalne kroki, ze ustabilizuje sie moja sytuacja zawodowa, ze znajde jakies mieszkanie. Boli tylko, ze to ja z dzieckiem musze opuszczac domsmutny
Ale z nadzeja patrze w przyszlosc. W koncu los musi sie odmienicwesoły


  PRZEJD NA FORUM