Żeby przestał pić
Jak go namówić na to by przestał pić
Stwierdziłam, że jednak mój post był za bardzo chaotyczny. Spróbuję opisać życie narzeczonego alkoholika. Co weekendowe picie dwó-trzy dniowe, to norma. Pije aż padnie. A dużo może wypić. Pije na kaca, a potem na kaca po kacu. ostatnio zaczął pić również w ciągu tygodnia. Kupuje butelkę Jacka Danielsa i wypija połowę 1 l. Mało? Drugie pół wipja następnego dnia. W związku z tym, że jest współwłaścicielem firmy i jego obecność w biurze nie jest konieczna codziennie- bezproblemu pozwala sobie na 1l wieczorem, bo na drugi dzień może sobie zrobić wolne. Wszystkie nasze spotkania ze znajomymi są suto zakrapiane alkoholem. On zaczyna pierwszy i często kończy ostatni (sam)- byle by było "na maksa". My (pozostała grupa na spotkaniu) tez się napijemy (niektórzy upiją), ale na tym koniec- raz na jakiś czas. A on rano wstaje i już po drinka. Ogólnie rzec birąc doszło do takiej sytuacji, że nie mam ochoty na wspólne spotkania ze znajomymi- za bardzo nie lubię go takiego jakim jest po wypiciu. Czasami zdarza się, że idzie pić do "zaprzyjaźnionego" baru. Siedzi tam do rana,a jak go w międzyczasie zdenerwuję, to i dłużej. Nie mogę nic zaplanować, bo nawet jeśli uda mi się go namówić na wyjazd we dwoje- to co mi z tego wyjazdu jeśli wiem ze będzie przez cały czas pił? Próbowałam z nim rozmawiać o piciu. Jak wspomniałam wyżej odpowiada, że on lubi pić, sprawia mu to przyjemność i relaksuje się. gdy mu mówię, że skończy jak mój ojciec (a więc źle), to odpowiada: dobrze, to tak skończę. Gdy mówię, że odejdę: dobrze, to odejdziesz. Ale pić nie ma najmniejszego zamiaru. Kiedyś przyszło mi na myśl, ze jeśli przestanę mu "marudzić", to może zmniejszy ilość spożywanego alkoholu: nic to nie dało. Po wypiciu był poprostu dla mnie bardziej uprzejmy niz zawsze. Widzę, że często specjalnie robi mi na złość: ale trudno mi przestać gadać, bo ręce mi opadają. Teraz gdy to piszę dochodzę do wniosku, że chyba skończył się nasz związek. On tak bardzo chce pić, a ja tak bardzo nie chcę żeby pił. Czy uważacie, że z tak upartym i zawźiętym facetem mozna jeszcze coś zrobić? jakimi argumentami sobie pomóc? Jeżeli nic się nie zmieni z jego piciem: napewno odejdę. Ale jak juz wyjdę, to na dobre. Czy jest coś czego mogłabym spróbowac przed podjęciem tego ostatecznego kroku? Rozmowa o leczeniu raczej nic nie da....


  PRZEJDŹ NA FORUM