Widzę, że już dawno nikogo nie było na forum, a może tak jak ja nie macie już ochoty się zwierzać... Sama nie wiem co mam robić, uciekłam w pracę, na nic nie mam czasu. Jestem już tak zmęczona, że dzisiaj rano zadzwoniłam do pracy i powiedziałam, że nie przyjdę. Moj mąz może a ja nie? Pracuję non stop w ostatnich miesiącach pracowałam po 280-300 godz i nic z tego ciągle długi, a dzieci nie mają nawet książek do szkoły. Wczoraj dostałam szału i powiedziałam najstarszej córce, że już nie musi chodzić do szkoły bo skończyła gimnazjum i jaj obowiązek nauki minął. Moja wypłata idzie na podstawowe opłaty i po części na długi na więcej nie wystarcza, a mój mąż nie poczuwa się do obowiązku utrzymywania dzieci. Robi jakieś dziwne fuchy ale zadnych pieniędzy z tego nie ma, ciągle ktos mu zalega z zapłatą Ciągle słyszę że pieniądze będą jutro, wieczorem, w poniedziałek, dzisiaj znowu mi nie wypłacili, już mam tego dośc na piwko i na papierosy mu nie brakuje. Jego sposób na życie to stanie pod sklepem z kumplami, żłopanie piwska i żebym mu nie przeszkadzała to wyłączy telefon. Nie mam juz siły przerwałam terapię bo nie mam na nią czasu praca, dom i dzieci pochłoneły mnie bez reszty Wiem, ze nie powinnam przerywać terapii ale nie potrafię wybrac co jest ważne a co ważniejsze Nie mam komu się wyżalić, nie mam już żadnych przyjaciół, zamknełam się we własnym świecie i zyję jak w amoku, coraz częściej mam ochotę wyjść i iść przed siebie jak najdalej od tego wszystkiego, zostawić dzieci, dom... męża. Nie wiem co mam ze sobą zrobić... |