Beatko ja mam podobnie - uciekam w prace i to daje mi satysfakcje. Pieniadze niestety tak jak u Ciebie rozplywaja mi sie w rekach, nie wiem na co przeznaczyc, co jest wazniejsze - syn jeszcze nie ma ksiazek do skzoly. Ale oststnio zrobilam rewolucje - nie gotuje, nie prasuje i nie sprzatam jego (czyli mojego meza - alkoholika) pokoju. Zaskoczylo go to - ale to jest kolejny powod do picia. Niech pije. Nie wyciagnal zadnych wnioskow, ale to juz jego problem. Ja realizuje, powoli, bo powoli swoje cele. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ale zrozumialam, ze to ja siegnelam dna i teraz tylko moze byc juz lepiej. Nie reaguje na jego zaczepki, mimo iz wyzywa mnie od najgorszych, ale ja wytrzymam. Ty tez dasz rade, ale zacznij myslec o sobie. Ja w wakacje zostawilam na 17 dni caly dom - wyjechalam na kolonie z dzieciakami. Syn byl u tesciowej (zreszta on ma juz 16 lat, wiec sobie radzi sam). Odpoczelam, a maz wtedy tesknil - ale jak wrocilam zaczelo sie wszystko od nowa. Jak mnie nie widzi jest super, ale jak jestem na miejscu to woli kumpli i wode. My wspoluzaleznione musimy nauczyc sie myslec o sobie i swoich potrzbach. Nie licz na niego, licz na siebie. Pozdrawiam cie i zycze wytrwalosci. Dziewczyny odzywajcie sie czesciej, co u Was?))) |