Czy ja przegrywam ? problem alkoholika |
ja tez bylam... pilam 11 lat funkcjonowalam jakos ale tak naprawde ciagle trzymajac sie %. w marcu tego roku bylam na skraju wyczerpania nerwowego i podjelam jakies kroki bylo b ciezko ale.. udalo sie. od 11 lat poczulam radosc zycia, pogode ducha w koncu po prostu szczescie niewierzylam w to bylo tak pieknie. alkohol dla mnie nie istnial tez przebywalam wsrod pijacych ale dla mnie alko nie istnial i koniec ale to trwalo tylko 5 miesiecy. pojechalam na urlop do polski (bo ucieklam niby od alko za granice ale tu bylo to samo niemal) i tam niewiem jakim cudem myyslac nad tym godzine podnioslam kufel z piwem... i tym zawalilam wszystko. stracilam cala pewnosc siebie, nie umiem zyc boje sie kazdego dnia, brak pewnosci milosc ktora przez te pol roku poznalam przez co bylam potrojnie szczesliwa mnie przeraza teraz, wszystko drazni kazdy nowy dzien przeraza... nie umiem zyc podniesc sie trwa to juz miesiac a ja ciagle czekam zebym wrocila stara "nowa" ja czyli z tego pol roku.... teraz nie ogarniam nic. a pewnosc mialam ponad wszystko. kolezanka zadzwonila kiedy bylam w tej pl i mowila ze miala zly sen ze sie upilam a ja jej na to ze nawet nie ma takiej opcji ze to w ogole nie wchodzi w rachube ze alko poprostu mi przestalo istniec i aby sie nie martwila... a za 3 dni stalo sie... i upadlam znow na dno.. co budowalam tyle czasu caly trud na marne a teraz juz nie wierze w nic a do siebie czuje odraze... niewiem co radzic bo bylam zbyt pewna a czemu tak wyszlo to... nie mam pojecia czy tak mialo byc... bardzo mi zle i wyrzuty sumienia, zal, smutek, rozgoryczenie nie daja zyc!!!!!!!! pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich zeby nie przegrywali z ta tak paskudna, trudna i okropna choroba! |