Czy ja przegrywam ?
problem alkoholika
Norbert, ja nie odczuwam tego teraz jako bolesne cięcie, czy codzienną walkę - w tej chwili to dla mnie jakby nowy rozdział życia, mam swoje priorytety życiowe, plany na przyszłość które obecnie realizuję, po prostu czuję, że odbijam się od dna i teraz mam szansę naprawdę żyć i zadośćuczynić swoją trzeźwością krzywdę jaką wyrządziłem swoim bliskim kilkanaście miesięcy temu.
Silna wola... jakbym jej nie miał to zapewne nie pisałbym dzisiaj tego posta, to właśnie tylko dlatego przestałem pić, że bardzo tego chciałem i chcę dalej żyć tak jak w chwili obecnej.
Gdybym codziennie rano wstając z łóżka myślał o tym, że zaczyna się kolejny dzień trzeźwego alkoholika i uświadamiałbym sobie fakt braku gwarancji na to, że jutro będę trzeźwym alkoholikiem to nie wiem czy potrafiłbym unieść ciężar problemu alkoholowego. Żyję z taką pewnością, że już nigdy nie będę wlewał w siebie procentów, jakbym miał filtr w przełyku który nie przepuszcza alkoholu. Mam takie wrażenie, że większość z Was chyba się bardziej dołuje tym, że utrzymuje abstynencję, czytając wypowiedzi w tym temacie i nie tylko to macie strasznie niską samoocenę - jakbyście nie wierzyli w siebie. Na tych kilku terapiach właśnie odczułem coś podobnego - terapeutki nam to niemalże wmawiały jak to jest trudno i sami nie damy rady, nawet miałem takie wrażenie jakby one nas traktowały jak marginesy społeczeństwa: "Ehh to już i tak stracony człowiek, skończy terapię i zacznie pić"


  PRZEJDŹ NA FORUM