Współuzależnienie |
HEJ WSZYSTKIM Dawno nie zaglądałam. Moje życie nabrało pędu. Jeśli ktoś czytał moje wpisy to pamięta,że szykowałam się do egzaminu - zdałam go - jestem technikiem administracji, teraz zaczęłam studia. Dziś dowiedziałam się ,że zostałam radną gminy - ciężko jest, fakt, ale gdyby nie pomoc MOJEGO KOCHANEGO ALKOHOLIKA to nie wiem czy dałabym radę - SZOK, NIE? Dlaczego o tym piszę ? Bo zaintrygowała mnie "dyskusja" Pastora2 i dziewczyn. Mój mąż przechodził te wbijanie farmazonów do głowy , ja też ale jeśli jesteśmy chorzy na astmę i lekarze mówią nam "z tym można żyć normalnie, można ćwiczyć...tylko należy stosować się do rad lekarza..." (mam astmę i prowadzę aerobik ) to czy wtedy też mówimy, że to wbijanie głupot-reguł do głowy? Alkoholizm to choroba, terapia to leczenie. Współuzależnienie to też choroba i też można je leczyć. Sądzę,że gdyby nie moja terapia to pewnie nie wytrzymalibyśmy ze sobą ... Dziś cieszę się,że udało nam się przez to przejść, że nadal razem idziemy przez problemy życia codziennego RAZEM ŻYCZĘ WAM ABYŚCIE TEŻ MOGŁY CIESZYĆ SIĘ ZE WSZYSTKIEGO I Z NICZEGO GORĄCO POZDRAWIAM Ps. do Pastora2 Głowa do góry, dopóki nie spróbujesz to nie będziesz wiedział. Ja z moim mężem wróciliśmy do siebie dzięki Bogu i terapii. |