to chyba współuzależnienie
Wracając do tych zakupów, był to trzeci sklep, kiedy wybuchłam. Dziewczynki wybrały coś dla siebie, ja przymieżałam spodnie, okazało sie, że pasują. Przymieżalnie zapchane ludźmi, ludzie czekają w kolejce, on odbiera ode mnie spodnie i teatralnie rzuca tekst: oczywiście nie pytam kto ma za to zapłacić, bo wiadomo, że ja. Zrobiło mi się głupio i wstyd, ale nie przemilczałam tego. Poprosiłam grzecznie, żeby zmienił płytę, bo słyszę podobny komentarz już trzeci raz w ciągu godziny. Mam przy sobie wlasną wypłatę i chętnie zaplacę, jeśli dla niego to jakaś różnica i taki problem. Wtedy on się zawstydził i ściszył ton, dobrze już się nie denerwuj, tylko żartowałem.


  PRZEJDŹ NA FORUM