Współuzależnienie
Mój mąż wrócił 13 grudnia z zagranicy, od tej pory był zupełnie trzeźwy 1 dzień, nie widziałam wtedy by pił piwo i nie czułam. Każdego dnia to są conajmniej 4 piwa, ale najczęściej więcej. Wczoraj dodatkowe 2 pod sklepem, bo spotkał kolegę, a potem przez godzinę siedział sam w piwnicy i przyszedł już zalany. Zrobił sobie jedzenie i zasnął w ubraniu. Zanim poszedł do piwnicy, zapytał mnie czy obejrzymy razem film, bo jest dość dobry i może wypijemy sobie po drinku. Odpowiedziałam, że film owszem, ale drinka nie chcę. Zgodził się ze mną: " masz rację kochanie, jak ty nie chcesz, to ja też nie". No to sam sobie zorganizował. Jak wrócił, to oczywiście marudzenie, że muszę uczyć się niemieckiego, bo załatwi mi pracę za granicą, że pojedziemy na wakacje( nigdy jeszcze nie byliśmy), wyremontujemy łazienkę itp. Wtedy jego łapy są lepkie, głaszcze mnie, nadstawia śmierdzącą gębę i pyta, czy będziemy razem spać. Ochyda, staram się tym nie denerwować, bo wiem, że i tak zaśnie. Następnego dnia wiem , że będzie trzeźwy do wieczora, bo jeździ samochodem, ale ja czuję przez cały czas tylko obrzydzenie. On ma świadomość, że robi źle, bo ostatnio mnie przepraszał za wszystkie stresy. Tłumaczył, że sam czuje się zestresowany przyjazdem, kupnem auta, przygotowaniem do świąt i dlatego ten alkohol. Baśnie i Bajki. Starsza córka przestaje go szanować, słyszę jak mruczy pod nosem: zamknij się, mam cię gdzieś, no i dobra, spieprzaj dziadu, głupi jak but i tego typu formułki. Nie wiem, czy powinnam jej zabronić tego, bo przecież chodzi o tatę, ale z drugiej strony chociaż szeptem powie co mysli i wypuści złe emocje. Co o tym myślicie?


  PRZEJDŹ NA FORUM