próbować innego życia...to nie takie proste. Też sobie to tak tłumaczyłam, staram się spotykać ze znajomymi żeby odreagować, ale przez cały czas moja głowa jest zaprzątnięta myślami o NIM, z resztą przez większość czasu siedzę w domu, nie mam kompletnie na nic ochoty, przez pierwszy tydzień po naszym rozstaniu praktycznie nic nie jadłam. Zaczął się 3 tydzień od naszego rozstania a ja ani trochę nie czuję się lepiej, nie mówiąc już o tym, że nie wyobrażam sobie siebie u boku innego faceta, mam wręcz niechęć do innych. Na pewno oboje popełniliśmy sporo błędów, każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, a w ciągu tych prawie 3 lat nie wyszliśmy ani razu razem na jakąś imprezę do znajomych, zawsze tylko we dwójkę. On wielokrotnie sygnalizował mi, że dobrze by bylo gdybyśmy gdzieś wychodzili z innymi ludźmi, ale ja jakoś nie chciałam a z kolei gdy on chciał wyjść beze mnie skoro ja nie miałam ochoty to kończyło się to wyrzutami i kłótnią najczęściej. Więc teraz trochę się łudzę, że może jak teraz się wyszaleje to zatęskni za mną...Po prostu po takim czymś bym nigdy nie popełniła tych błędów. Kłóciliśmy się to prawda, ale przy nikim nie czułam się tak swobodnie jak przy nim, on zresztą też zawsze mówił, że otwiera się dopiero przy mnie a w towarzystwie jest strasznie nieśmiały, nie odzywa się praktycznie dlatego czułam, że poznałam bratnią duszę, nadal uważam, że jesteśmy do siebie podobni. Może on potrzebuje trochę czasu żeby to zrozumieć, z resztą prędzej czy później będziemy musieli się spotkać, bo on ma w domu trochę moich rzeczy, ja jego z resztą też, więc może jest jakaś szansa...No, ale faktycznie na razie powinnam starać się żyć jakoś dalej, tylko, że to nie takie proste. |